Kotwica Kołobrzeg przeprowadziła ankietę wśród użytkowników Facebooka, czy powinna przyznawać akredytację jednemu z dziennikarzy. Jak to określił klub, ów dziennikarz pracuje dla "portalu, który za nami nie przepada". Akcja spotkała się z krytyką i masą negatywnych uwag. Kotwica postanowiła odpowiedzieć na te głosy. Jej reakcja może szokować.
Wpis z ankietą uznano za skandaliczny. Zdecydowanej większości nie przypadł do gustu. Mimo to Kotwica nic sobie nie robili z tej fali krytyki, a całą akcję traktuje jako "zabawę".
"Bardzo się cieszymy, że nasza zabawa o demokratycznym głosowaniu na temat akredytacji dziennikarskiej zyskała aż tak duży rozgłos. Niektórzy docenili także, że wyznaczamy nowe trendy i na naszym patencie próbują sami się przebijać" - czytamy w facebookowym wpisie Kotwicy. Klub dodaje, że dziennikarz, o którego chodziło, potraktował sprawę z dystansem, a najbardziej oburzeni są ci, których sprawa bezpośrednio nie dotyczy.
Zespół z Kołobrzegu traktuje całą sprawę jaką okazję do promocji klubu. "W myśl zasady nieważne jak – ważne, aby mówić i pisać cały człon KOTWICA KOŁOBRZEG – to cel tej akcji został w pełni osiągnięty. Weszliśmy z impetem w ligę centralną, bijemy rekordy sportowe i cały czas budujemy naszą markę w Polsce" - przyznają kołobrzeżanie.
Kotwica taka dobra, jak się maluje?
Klub zapowiedział, że wkrótce udowodni, że jego kontrowersyjna działalność w mediach społecznościowych przynosi wymierne efekty. Zamierza opublikować odpowiedni raport przygotowany przez firmę specjalizującą się w monitoringu sponsoringu sportu. "Interaktywność na naszym FB jest bardzo duża, więc wybaczcie, ale nie będziemy się oglądać na innych" - czytamy dalej.
Niewykluczone, że Kotwica ponownie przekroczy granicę skandalu i kontrowersji. Uważa, że nie dotyczy niej żadna etyka pracy w social mediach.
"Nie ma przecież żadnego savoir vivre czy regulaminu prowadzenia klubowych social mediów i jedynej właściwej metody komunikowania się ze swoimi kibicami. My nie chcemy marazmu i wybraliśmy taki sposób, mając swoją politykę, a jeśli to niektórym z Was się nie podoba – to my się nie gniewamy" - tłumaczą.