Do tragedii doszło po meczu dwóch największych klubów w tym kraju. Gospodarze, Arema FC, przegrali 2:3 ze swoimi największymi rywalami, czyli Persebaya Surabaya. Mecz odbywał się w mieście Malang.
Kibice przegranej drużyny wtargnęli na boisko. Policja chcąc zapanować nad sytuacją użyła gazu łzawiącego. Jest to zakazane przez przepisy FIFA. Na podstawie wydarzeń w Indonezji możemy się dowiedzieć dlaczego. Wybuchła panika, na skutek której wiele osób zginęło na skutek uduszenia. Liczba ofiar rośnie w zastraszającym tempie. Początkowo mówiło się o 60 ofiarach. Potem o 129. Aktualnie media, m.in. Washington Post, podają liczbę 182 zmarłych, a ponad 190 kolejnych jest rannych. Liczba ofiar może jeszcze wzrosnąć. To czyni ten incydent drugim najtragiczniejszym wydarzeniem w historii piłki nożnej pod względem liczby zmarłych osób.
- Doszło do zamieszek. Zrobiło się anarchicznie. Kibice zaczęli atakować policjantów, uszkadzali samochody – mówił na konferencji prasowej Nico Afinta, szef policji w regionie. Wśród zabitych jest dwóch funkcjonariuszy.
Nagrania ze zdarzenia mrożą krew w żyłach. Opublikowano filmy, na których widać leżące na podłodze zwłoki. Według Reutersa w lokalnych kanałach informacyjnych pokazywano również worki na zwłoki. Na filmach widać również, jak kibice ścierają się z siłami bezpieczeństwa. Można było również dostrzec chmurę dymu, który był gazem łzawiącym.
Indonezyjski Związek Piłki Nożnej (PSSI) zawiesił mecze w przyszłym tygodniu z powodu tragedii i zabronił Aremie FC organizowania meczów do końca sezonu. W komunikacie dodano, że incydent "zszargał oblicze indonezyjskiego futbolu". Przeproszono również rodziny ofiar. Kondolencje wystosowała również Persebaya. W sprawę zaangażował się również tamtejszy minister sportu, który poprosił o wszczęcie śledztwa. Dochodzenie będzie również prowadzone przez PSSI.
Indonezja ma być gospodarzem mistrzostw świata FIFA do lat 20 w 2023 roku. Jest również jednym z trzech krajów, które ubiegają się o przyszłoroczny Puchar Azji po tym, jak Chiny wycofały się jako gospodarze.