"Misiek" skatowany w Krakowie. Policja schwytała sprawcę

Policja zatrzymała mężczyznę, który pobił Pawła M. pseudonim "Misiek" na jednym z krakowskich osiedli. Robert B. usłyszał już zarzuty i trafił do aresztu na trzy miesiące.

25 września Szymon Jadczak z WP poinformował, że na jednej z krakowskich ulic kibol Cracovii pobił Pawła M. pseudonim "Misiek". W Internecie znalazło się nagranie z tego zdarzenia. "Nagrania trwają w sumie minutę. Ale całe zdarzenie trwało 20 minut, a Paweł M. został ostatecznie skatowany przez kibola Cracovii" – pisał Jadczak. Policja przyjechała na miejsce dopiero po 40 minutach. "Misiek" miał doznać pęknięcia oczodołu, uszkodzenia oka i kolana.

Zobacz wideo Andrzej Wawrzyk zaliczył mocny nokaut. Wracał do ringu po 6 latach

"Misiek" wraz z adwokatem zgłosili sprawę na policję. Jak pisze "Gazeta Krakowska", funkcjonariusze trzy dni po zdarzeniu zatrzymali sprawcę, którym okazał się Robert B. Mężczyzna usłyszał już zarzuty: spowodowanie u pokrzywdzonego obrażeń ciała, grożenie pozbawieniem życia w celu wywarcia wpływu na pokrzywdzonego w postępowaniach sądowych oraz znieważenie. Sąd na wniosek prokuratury zadecydował o osadzeniu Roberta B. w areszcie na trzy miesiące.

Adwokat "Miśka" w rozmowie z "Gazetą Krakowską" oświadczył, że jego klient został zaatakowany i jedynie się bronił. Dodał, że wyzwiska kierowane w stronę "Miśka" "miały związek z postawą procesową jego klienta".  Potwierdził też, że "Misiek" ma pęknięty oczodół.

Kim jest Paweł M. pseudonim "Misiek"?

Paweł M. pseudonim "Misiek" to jeden z najbardziej znanych pseudokibiców w Polsce. Sławę zyskał 24 lata temu, gdy podczas spotkania Pucharu UEFA między Wisłą Kraków a Parmą rzucił nożem w głowę Dino Baggio, za co trafił za kratki na siedem lat. Później o "Miśku" znowu zrobiło się głośno, gdy Szymon Jadczak, dziennikarz WP, ujawnił kulisy powiązań władz Wisły ze światem przestępczym. "Misiek" był liderem gangu "Sharksów", który zajmował się m.in. handlem narkotykami i rozbojami. Ostatecznie "Misiek" trafił w ręce policji. A że nie chciał znowu iść do więzienia, to zdecydował się na współpracę z policją i prokuraturą, zostając małym świadkiem koronnym. W związku z tym "Miśkowi" po wyjściu na wolność (po wpłaceniu kaucji) nie przysługuje ochrona ze strony policji. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.