Występy Bośni i Hercegowiny w Lidze Narodów można określić jednym słowem: sinusoida. W pierwszej edycji Bośniacy wygrali swoją grupę w dywizji B bez porażki (Austria i Irlandia Północna). Z kolei w drugiej edycji w dywizji A kadra z Półwyspu Bałkańskiego uzyskała zaledwie dwa punkty, przegrywając m.in. oba mecze z reprezentacją Polski. W trzeciej edycji rywalami BiH była Czarnogóra, Finlandia oraz Rumunia, co wskazywało na to, że wróci bez większego problemu do wyższej dywizji.
Bośnia i Hercegowina od początku narzuciła swój styl gry i miała inicjatywę w meczu z Czarnogórą. Zarówno po rzutach rożnych, jak i z gry swoje sytuacje miał Edin Dzeko, ale napastnik Interu Mediolan nie potrafił pokonać bramkarza rywali. Bośnia strzeliła pierwszego gola w 32. minucie dzięki świetnemu zachowaniu Ermedina Demirovicia, ale trafił ze spalonego, co zauważył system VAR, przez co Szymon Marciniak nie mógł uznać gola. Napastnik Freiburga dopiął swego pod koniec pierwszej połowy, wykorzystując zgranie od Edina Dzeko.
W drugiej połowie rywalizacja już była bardziej wyrównana, a Bośniacy wyraźnie oddali Czarnogórcom inicjatywę. Sporym problemem może się okazać kontuzja Miralema Pjanicia, który bardzo odczuł skutki zderzenia z przeciwnikiem. Mimo licznych okazji rywali w drugiej połowie Bośnia i Hercegowina wygrała 1:0 i jest pewna gry w dywizji A Ligi Narodów w kolejnej edycji.
Ostatnim rywalem Bośni i Hercegowiny będzie Rumunia, która po remisie 1:1 z Finlandią wciąż walczy o utrzymanie i liczy na to, że nie trafi do dywizji C. To spotkanie odbędzie się w poniedziałek 26 września o godzinie 20:45.