Węgrzy trafili do grupy śmierci trzeciej edycji Ligi Narodów, gdzie mieli walczyć o utrzymanie przeciwko Niemcom, Włochom i Anglikom. Kadra prowadzona przez Marco Rossiego rozpoczęła zmagania od wygrania 1:0 z Anglią, a potem uległa 1:2 Włochom. Węgrzy dokonali wielkiej rzeczy, wygrywając 4:0 z Anglią w rewanżu, a tamtejsze media określiły ten wynik "meczem stulecia". Po tak wspaniałym spotkaniu premier Viktor Orban osobiście gratulował kadrze w szatni. A to nie koniec świetnych wyników "Madziarów".
Zgodnie z oczekiwaniami Niemcy zdecydowanie częściej utrzymywali się przy piłce i prowadzili grę, ale pierwszego gola w spotkaniu strzelili Węgrzy (w 17. minucie). Dominik Szoboszlai dośrodkował piłkę w pole karne z rzutu rożnego, a Adam Szalai oderwał się od Thomasa Muellera i postanowił uderzyć ją piętą, wprowadzając Marc-Andre ter Stegena w zakłopotanie. Niemcy nie mieli wielu możliwości, by zagrozić Peterowi Gulacsiemu, ponieważ obrona rywali była świetnie zorganizowana. Jedną z niewielu szans miał Thomas Mueller, ale jego uderzenie głową bez problemu obronił Gulacsi.
W drugiej połowie podopieczni Hansiego Flicka wyraźnie przyspieszyli i kompletnie zdominowali grę, a Petera Gulacsiego próbował pokonać Leroy Sane, Timo Werner czy Joshua Kimmich, ale bramkarz RB Lipsk radził sobie z każdą próbą. Węgrzy skupiali się głównie na obronie korzystnego wyniku i powstrzymywali wszystkie ataki gospodarzy. Peter Gulacsi dwoił się i troił, i przyczynił się do kolejnego sukcesu swojej reprezentacji.
Kadra prowadzona przez Marco Rossiego ma dziesięć punktów po pięciu meczach i ma już pewne utrzymanie w dywizji A, a może jeszcze zagrać w turnieju finałowym Ligi Narodów. Wszystko rozstrzygnie się w meczu z Włochami, którzy pokonali 1:0 Anglię po trafieniu Giacomo Raspadoriego i tracą tylko dwa punkty do Węgrów. To spotkanie odbędzie się w poniedziałek 26 września o godzinie 20:45.