41-krotny reprezentant Polski mocno: Kpina, zakała grupy

Brak powołania Rafała Gikiewicza na mecze Ligi Narodów wywołał spore poruszenie. Zdaniem 41-krotnego reprezentanta Polski, Radosława Kałużnego, selekcjoner podjął właściwą decyzję. - Michniewicz, słusznie, nie chce pokłócić się ze swoim zespołem. Gikiewicz mógłby coś nachrzanić - stwierdził były piłkarz.

Czesław Michniewicz 12 września ogłosił powołania do reprezentacji Polski na najbliższe mecze Ligi Narodów. Na liście 30 zawodników zabrakło Rafała Gikiewicza, który nieustannie podkreśla, że chciałby zagrać w narodowych barwach. Pominięcie bramkarza Augsburga, biorąc pod uwagę jego rewelacyjną formę w Bundeslidze, wywołało spore poruszenie.

Zobacz wideo Lewandowski wrócił do domu. Reakcja kibiców podzielona

Radosław Kałużny wprost o Rafale Gikiewiczu. "Na przeszkodzie stanął zapewne jego charakter"

W niedzielnym meczu z Bayernem Monachium, wygranym 1:0, Gikiewicz był bohaterem swojej drużyny. W doliczonym czasie gry obronił strzał głową Manuela Neuera i uratował zwycięstwo. Wysoka dyspozycja najlepszego obecnie bramkarza Bundesligi nie zyskała uznania Michniewicza, który swoją decyzję skomentował podczas konferencji prasowej. - Nie został powołany, bo wybraliśmy kogoś innego. Nie możemy powołać dziesięciu bramkarzy na zgrupowanie - powiedział wprost.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Do braku powołania dla 35-letniego bramkarza odniósł się w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" były piłkarz, Radosław Kałużny. 41-krotny reprezentant Polski (w latach 1997-2005) stwierdził wprost, że jest to dobra decyzja. - Michniewicz, słusznie, nie chce pokłócić się ze swoim zespołem. Gikiewicz mógłby coś nachrzanić. Ma niewyparzony język i lubi publicznie wywołać ferment. Nie powołując go, selekcjoner niczym nie ryzykuje. Zdecydowanie bardziej rozumiem powołanie młodszych, dużo bardziej perspektywicznych Majeckiego, czy Drągowskiego niż 35-letniego Gikiewicza. Nie sądzę, byśmy mieli do czynienia z bramkarzem pokroju angielskiej legendy Peterem Shiltonem, który bronił jeszcze po czterdziestce - powiedział.

Były reprezentant w mocnych słowach wypowiedział się na temat zawodnika. - Padł ofiarą nadprodukcji reprezentacyjnych bramkarzy, ale nie ma co się czarować – na przeszkodzie stanął zapewne jego charakter. Że potrafi być zakałą grupy, że ma niesforny charakter, że jest niespecjalnie koleżeński, że drażni swoją osobowością, sposobem bycia. Tego typu historie słyszałem z okolic reprezentacji. W niej nikt nie zamierza umierać za powołanie Gikiewicza, wstawić się za nim publicznie. A już narzekanie bramkarza Augsburga, że choćby SMS-a nie dostał od sztabowców kadry, to już jest kpina - stwierdził Kałużny.

- Narzeka, że nikt ze sztabu kadry nie dzwonił do jego trenera czy dyrektora sportowego, bo gdyby wykonali taki telefon, może inaczej na niego by spojrzeli. Stary, skoro nie dzwonią i nie wypytują, to znaczy, że dają ci jasny przekaz – tej reprezentacji nie jesteś potrzebny - podsumował 41-krotny reprezentant Polski.

Więcej o: