Wszystko układa się po myśli Boavista FC, choć pięć zwycięstw w siedmiu kolejkach ligi portugalskiej to wciąż za mało, by znaleźć się na szczycie tabeli. Obecnie zespół znajduje się na 4. miejscu i traci trzy punkty do wręcz fenomenalnej Benfiki Lizbona. Lider tabeli ma na swoim koncie komplet punktów i jeden mecz zaległy z CS Maritimo. Wiceliderem jest SC Braga, a trzecie miejsce zajmuje FC Porto.
Jeśli otwierać wynik spotkania, to najlepiej jakby każdy piłkarz robił to w stylu Bruno Lourenco. Boavista atakowała Sporting Lizbona w doliczonym czasie pierwszej połowy. Udało jej się wykreować jedną z czterech sytuacji bramkowych, którą zespół miał w ciągu 45 minut. Najpierw bramkarza Sportingu zaskoczyć chciał Kenji Gorre. Jego strzał odbił się od obrońców, a piłka poszybowała w górę na wysokość linii pola karnego.
Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
I tu zaczyna się rola Bruno Lourenco. 24-latek nie zastanawiał się długo. Gdy piłka opadała, on już nabiegał, by oddać strzał z pierwszej piłki. Huknął z woleja, a piłka powędrowała w samo okienko bramki. Odbiła się jeszcze od słupka, tuż pod spojeniem i wpadła do siatki. - Bez szans był Antonio Adam - stwierdził krótko komentator Eleven Sports.
Niektórzy kibice mogę zobaczyć pewne podobieństwo trafienia Lourenco do fenomenalnego strzału Zinedine'a Zidane'a z 2002 roku. Choć trzeba powiedzieć, że waga spotkania, w którym Francuz strzelił gola po pierwszym kontakcie z woleja, była zupełnie inna. Zidane zdobył pamiętną bramkę w finale Ligi Mistrzów, w którym Real Madryt mierzył się z Bayerem Leverkusen. Mecz zakończył się zwycięstwem Hiszpanów 2:1.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl