Trzy czerwone kartki i przerwany mecz. "Jeden z najbardziej absurdalnych w historii"

Dziewięć bramek, trzy czerwone kartki, dwa rzuty karne, 25-minutowa przerwa spowodowana atakiem na sędziego. "Jeden z najbardziej absurdalnych meczów w historii" - tak spotkanie FC Metz - Guingamp w Ligue 2 podsumował francuski dziennik "L'Equipe".
Zobacz wideo Szpilka o freakach. „Kiedyś byłbym tam największą gwiazdą. Ale wyrosłem z tego"

Była 56. minuta meczu, kiedy defensywny pomocnik FC Metz - Jean Jacques Danley - brutalnie, dwiema wyprostowanymi nogami zaatakował zawodnika Guingamp - Tristana Muyumbę. Sędzia meczu - Pierre Gaillouste - nie miał wątpliwości i pokazał Danley'owi czerwoną kartkę. Już trzecią tego wieczora dla zespołu gospodarzy.

Decyzja sędziego, choć słuszna, do reszty rozjuszyła kibiców gospodarzy. Niemal cały stadion ubliżał i groził arbitrowi, a jeden z kibiców wbiegł nawet na boisko i ruszył w stronę sędziego. Ten w obawie o własne zdrowie przerwał mecz na aż 25 minut. Po rozmowach z delegatem i organizatorem spotkania Gaillouste postanowił jednak dokończyć spotkanie.

"Mała szkoda, potężna kara"

Nerwy w Metz zaczęły się w 31. minucie, kiedy obrońca gospodarzy - Kiki Kouyate - w ciągu kilku sekund otrzymał dwie żółte kartki. Pierwszą z nich Malijczyk obejrzał za agresywny atak na przeciwnika. Drugą zaś za nerwowe dyskusje z sędzią.

Temu mecz wymknął się spod kontroli w doliczonym czasie pierwszej połowy, kiedy wyrzucił z boiska jeszcze bramkarza FC Metz - Alexandre Oukidję. Algierczyk zobaczył czerwoną kartkę za dziwaczny sposób wyjścia z bramki. Oukidja, wyskakując w stronę piłki, mocno wysunął w bok prawą nogę.

Sędzia uznał, że bramkarz w ten sposób chciał zaatakować i skrzywdzić napastnika gości - Jeremy'ego Livolanta - który padł w polu karnym. Jak jednak pokazały powtórki Oukidja jedynie musnął rywala w bark. Mimo to musiał opuścić boisko.

"To była mała szkoda, a potężna kara, która pociągnęła za sobą lawinę kolejnych wydarzeń. Gospodarze stracili panowanie nad meczem nie tylko na murawie, ale też na trybunach, a bezpieczeństwo sędziego stanęło pod dużym znakiem zapytania" - czytamy relację na portalu francebleu.fr.

- To, co zrobił ten pan, to skandal. Piłka nożna cierpi przez takich ludzi jak on. Najgorzej, kiedy sędziowie chcą wchodzić w buty piłkarzy i być głównymi aktorami meczów - powiedział dyrektor sportowy FC Metz - Pierre Dreossi. - Kiedy pokazał mi czerwoną kartkę, zastanawiałem się, gdzie w ogóle jestem. To był jakiś absurd - dodał bramkarz gospodarzy.

"Jeden z najbardziej absurdalnych meczów w historii"

Sam mecz również miał kosmiczny i komiczny przebieg. Wszystko zaczęło się już w 2. minucie, kiedy samobójczego gola strzelił środkowy obrońca Guingamp - Vincent Manceau. Sześć minut później do remisu z rzutu karnego doprowadził jednak Livolant.

Po kolejnych sześciu minutach gospodarze prowadzili jednak 3:1 po dwóch bramkach Abliego Jallowa. I wtedy zaczęły sypać się czerwone kartki. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry gola na 2:3 strzelił Stephen Quemper, a kilka minut później, po czerwonej kartce dla bramkarza, rzut karny wykorzystał Gaetan Courtet.

Po czerwonej kartce dla Danley'a goście spokojnie wykorzystali trzyosobową przewagę na boisku. Ostatecznie wygrali 6:3, a kolejne gole strzelili Dylan Louiserre, Warren Tchimbembe oraz Livolant.

 

"Jeden z najbardziej absurdalnych meczów w historii" - podsumował go francuski dziennik "L'Equipe". Guimgamp zajmuje szóste miejsce w tabeli z 13 punktami po siedmiu meczach. FC Metz ma o dwa punkty mniej i jest na ósmej pozycji. Gospodarze poniedziałkowego meczu rozegrali jednak o jedno spotkanie więcej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.