Dawid Tomala znakomicie zaprezentował się podczas igrzysk olimpijskich w Tokio i sięgnął po złoty medal w chodzie na 50 kilometrów. Lekkoatleta stał się tym samym drugim polskim zawodnikiem, który triumfował w tej dyscyplinie w czasie igrzysk po Robercie Korzeniowskim.
33-latek postanowił przekłuć swój sportowy sukces również w zrobienie czegoś dobrego dla społeczeństwa. Tomala przekazał bowiem krążek na licytację, a zysk z niej został przeznaczony na jego fundację. Wcześniej chęć wylicytowania medalu wyraził Robert Lewandowski i reprezentant Polski dotrzymał słowa. Najpierw kupił go za niemal 280 tysięcy złotych, a później oddał go Tomali podczas wspólnego spotkania.
Lekkoatleta nadal kontynuuje pomóc innym przez pracę w swojej fundacji i jak przyznał w wywiadzie z Interią, ma nadzieję, że uda mu się jeszcze sięgnąć po medal i być może ponownie kupi go Lewandowski. - Jeżeli tylko zdobędę kolejne medale, na pewno będę je przekazywał na aukcje. Jest wiele osób, tak jak Kacper (m.in. na jego leczenie zostały przeznaczone środki z licytacji wcześniej wspomnianego medalu przyp. red.), które potrzebują pieniędzy na przeprowadzenie operacji. Na to wszystko potrzeba konkretnych środków - powiedział Tomala. - Mam nadzieję, że wspólnie zrobimy jeszcze wiele dobrego i że Robert przynajmniej jeszcze raz wylicytuje mój, mam nadzieję, kolejny medal - dodał.
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
W tym roku sukcesy odnosi inna zawodniczka w chodziarstwie. Katarzyna Zdziebło trzykrotnie zdobywała bowiem srebrne medale. Najpierw podczas mistrzostw świata w Eugene (na 20 i 35 kilometrów), a później dołożyła również triumf podczas mistrzostw Europy w Monachium (na 20 kilometrów). - Ona tak naprawdę dopiero zaczyna wielką karierę i na pewno nie powiedziała ostatniego słowa. Cieszę się, że nasza współpraca dobrze się układa. Wzajemnie sobie pomagamy, chociażby na treningach. Mam nadzieję, ze w przyszłych latach będziemy razem walczyć o kolejne medale - skomentował jej postawę Tomala.