Pierwsza seria meczów IV rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy obfitowała w kilka niespodzianek, gdzie faworyci przegrywali ze znacznymi underdogami. Jedną z nich była porażka FC Koeln z węgierskim MOL Fehervar (1:2), mimo że Niemcy prowadzili po 14 minutach i trafieniu Floriana Dietza. Innym niespodziewanym wynikiem była porażka 0:1 Nicei z Maccabi Tel Aviv. Tym samym kluby z Węgier oraz Izraela były o krok od raju i awansu do fazy grupowej LKE.
Rewanżowe spotkanie pomiędzy FC Koeln a MOL Fehervar rozpoczęło się bardzo dobrze dla klubu z Bundesligi, który prowadził 1:0 po 10 minutach. Wówczas Timo Hubers wykorzystał bardzo dobre podanie ze strony Floriana Kainza. FC Koeln świetnie rozpoczęło też drugą połowę i strzeliło drugiego gola w 46. minucie za sprawą Ellyesa Skhiriego z Tunezji. Zespół prowadzony przez Steffena Baumgarta w pełni kontrolował mecz i nie dawał Węgrom większych szans na stworzenie groźnej sytuacji. Wynik w 94. minucie zamknął Kingsley Schindler po podaniu Jana Thielmanna.
To oznacza, że FC Koeln zagra w fazie grupowej europejskich pucharów po raz pierwszy od sezonu 2017/2018. Wtedy Niemcy rywalizowali w fazie grupowej Ligi Europy z Arsenalem, Crveną zvezdą oraz BATE Borysów, i zajęli trzecie miejsce z sześcioma punktami. Porażka Fehervaru sprawia, że jedyną węgierską drużyną w europejskich pucharach będzie Ferencvaros, który najprawdopodobniej zagra w Lidze Europy. Wygrana FC Koeln jest też potencjalnie dobrą informacją dla polskich klubów. Dlaczego?
Jeśli Lech Poznań wejdzie do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy, to może nieco zmniejszyć stratę do Węgrów w krajowym rankingu UEFA lub nie tracić więcej. Obecnie Polska zajmuje 28. miejsce z 16.375 pkt i traci 1.250 pkt do Węgrów, zajmujących 25. miejsce. Między tymi krajami znajduje się Rumunia (0.800 pkt nad Polską) oraz Słowacja (0.125 pkt nad Polską). Sytuację polskich klubów w rankingu UEFA na łamach Sport.pl tłumaczył Łukasz Godlewski.