Drużyny z zaplecza ekstraklasy mają już za sobą siedem meczów w nowym sezonie. Siódma kolejka rozpoczęła się w piątek 19 sierpnia meczami Chojniczanka Chojnice - Górnik Łęczna i ŁKS Łódź - Ruch Chorzów, a zakończyła w poniedziałek spotkaniem Sandecja - GKS Tychy.
Spotkanie GKS-u z Sandecją musiało podobać się tym kibicom piłki, którzy uwielbiają spotkania z dużą liczbą bramek strzelanych przez jedną z drużyn. Trochę mniej gospodarzom. Ekipa z Tych na terenie rywala zmiadżyła przeciwników pokonując ich aż 5:0. Na pierwszego gola trzeba było co prawda poczekać do doliczonego czasu gry pierwszej połowy, kiedy strzelił Mateusz Czyżycki, ale po zmianie stron GKS był już nie do zatrzymania.
W 50. minucie do siatki gospodarzy trafił Antonio Domínguez. W 63. minucie arbiter podyktował rzut karny i wykorzystał go Krzysztof Wołkowicz. Pięć minut później GKS prowadził już 4:0, bo na swoje konto bramkę zapisał Kamil Szymura. Kiedy wydawało się, że goście zatrzymali się ze strzelaniem goli, to w 90. minucie sędzia znów pokazał na wapno. Do rzutu karnego podszedł Nemanja Nedić i on ustalił wynik spotkania na 5:0.
Po poniedziałkowym triumfie GKS Tychy przesunął się na 10. miejsce w ligowej tabeli. Na czele jest Wisła Kraków, która dotąd przegrała tylko jedno spotkanie. Drużyna Jerzego Brzęczka pokonała w sobotę Skrę Częstochowa 3:0 po golach Luisa Fernandeza, Mateusza Młyńskiego oraz samobójczym Szymona Szymańskiego. W następnej kolejce liderzy zaplecza ekstraklasy zmierzą się z Chrobrym Głogów, który w niedzielę odniósł dopiero drugie zwycięstwo w tym sezonie, pokonując na wyjeździe Zagłębie Sosnowiec 2:1.
Jednym z hitów siódmej kolejki było starcie ŁKS-u z Ruchem Chorzów na oddanym w tym roku po przebudowie stadionie w Łodzi. Górą byli gospodarze, dla których strzelali Pirulo oraz Mieszko Lorenc. Chorzowianie po porażce spadli na piąte miejsce w tabeli, a łodzianie są teraz wiceliderami i tracą do Wisły Kraków 1 punkt.