Lech Poznań znów nie zachwycił grą, ale wykonał zadanie. Mistrzowie Polski pokonali 2:0 F91 Dudelange w pierwszym meczu czwartej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Bramki zdobyli Kristoffer Velde i Mikael Ishak. Polska drużyna jest już o krok od awansu do fazy grupowej rozgrywek.
Spotkanie nie obyło się bez kontrowersji. Jak pokazały powtórki telewizyjne, drugi gol dla Lecha nie powinien zostać uznany. Mikael Ishak w momencie podania znajdował się na pozycji spalonej. Jako że w eliminacjach LKE nie jest wykorzystywany system VAR, sędzia nie dopatrzył się złamania przepisów i uznał gola. Trener F91 Dudelange uważa, że właśnie ta decyzja wypaczyła wynik meczu.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
- Ta druga bramka padła z wyraźnego spalonego i znacząco zmieniła sytuację na boisku. Zupełnie inaczej gra się przy wyniku 0:1 niż wtedy, gdy ma się stratę dwóch goli - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Carlos Fangueiro.
Portugalczyk ma świadomość, że jego zespołowi przeszła koło nosa wielka okazja. Lech tego dnia był do ogrania, co widać było zwłaszcza w drugiej połowie, gdy podopieczni Johna van den Broma oddali inicjatywę rywalom i pozwolili na stworzenie kilku groźnych sytuacji pod bramką Filipa Bednarka. Popełnili też kilka indywidualnych błędów, z czego jednak Dudelange nie skorzystało.
- Jestem rozczarowany i sfrustrowany. Lech znajduje się w momencie, w którym można było wykorzystać jego słabość i brak stabilności. Chcieliśmy zagrać wysokim pressingiem, jednak to nam się nie udawało. Rywale mieli zbyt dużo miejsca. W drugiej połowie było trochę lepiej. Częściej utrzymywaliśmy się przy piłce, byliśmy bardziej mobilni, lecz to nie wystarczyło do osiągnięcia korzystnego wyniku - podsumował Fangueiro.
Luksemburczycy mają teraz kilka dni na wyciągnięcie wniosków z porażki. Rewanżowy mecz pomiędzy Lechem Poznań i F91 Dudelange odbędzie się w czwartek 25 sierpnia o godzinie 20:30.