Raków Częstochowa wykonał pierwszy krok w stronę awansu do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. W czwartej rundzie eliminacji wicemistrzowie Polski trafili na jednego z teoretycznie najtrudniejszych rywali, a więc Slavię Praga, która w porównaniu do polskiego klubu ma zdecydowanie większe doświadczenie w europejskich pucharach.
Większe doświadczenie w grze na europejskim poziomie nie przełożyło się na wydarzenia boiskowe. Pod kątem statystyk mecz stał na wyrównanym poziomie, a gdyby tylko gospodarze wykazali się lepszą skutecznością, przed rewanżem mogliby wypracować sobie znacznie większą zaliczkę.
Wynik meczu w 29. minucie otworzył niezawodny Ivi Lopez, który popisał się efektownym strzałem po długim słupku. Kwadrans po zmianie stron doszło do wyrównania - wówczas bramkarz Rakowa, Kacper Trelowski został zaskoczony przez Tomasa Holesa "centrostrzałem". Kilkadziesiąt sekund później wynik na 2:1 ustalił Fran Tudor, który wykorzystał gapiostwo obrońców Slavii.
Jeszcze przed przerwą gospodarze mogli podwyższyć na 2:0, gdyby tylko arbiter podyktował zasłużony rzut karny. Po dośrodkowaniu Iviego Lopeza obrońca Slavii zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym, jednak Norweg Rohit Saggi nie dopatrzył się tej sytuacji, nie reagując też na pretensje piłkarzy Rakowa.
Między innymi do tej kwestii na pomeczowej konferencji prasowej odniósł się Marek Papszun. - Mogę być tylko dumny ze swojej drużyny ze względu na skandaliczne sędziowanie. Dwa rzuty karne, dwie sytuacje sam na sam wstrzymane... Trzeba być chyba ślepym. Czeka nas trudny mecz w Pradze, najbardziej obawiam się sędziowania, nie przeciwnika - otwarcie przyznał trener Rakowa.
Papszyn następnie w ostrych słowach skomentował brak VAR-u na meczach w eliminacjach do LKE. - Delegat ma zastrzeżenia do ostatniej chwili, że nie ma pokoju, czy wejście jest za małe o kilkanaście centymetrów, a nie ma VAR-u w grze o takie pieniądze. To absurd. Nie idzie to wszystko w dobra stronę. Czepiamy się błahostek, które nie mają znaczenia - grzmiał.
Na tym się jednak nie skończyło. Papszun ostro odpowiedział również na jedno z pytań od dziennikarzy, który spytał, czy odbył rozmowę z arbitrem po meczu. - Nie no, po meczu to lepiej, że się do niego w ogóle nie zbliżałem - skomentował.