Christo Stoiczkow obwinia się o śmierć Maradony. "Nie oddzieliłem go od sępów"

- Czuję się winny, że nie odsunąłem Diego wtedy od sępów, które go otoczyły. Inaczej nie da się tych ludzi nazwać. Gdy myślę o Maradonie, zastanawiam się nad naszą przyjaźnią. I myślę, czy mogłem zrobić coś innego - powiedział Christo Stoiczkow o przyjaźni z Diego Maradoną w rozmowie z ESPN.

Diego Maradona zmarł 25 listopada 2020 roku na atak serca w domu rodzinnym. Po niemal roku ruszył proces ws. jego śmierci, a łącznie ośmiu pracowników służby zdrowia jest oskarżanych przez prokuraturę o nieumyślne spowodowanie śmierci Maradony. Grozi im za to od 8 do nawet 25 lat więzienia. "Argentyna zalała się łzami. Płakali młodzi i starzy. Wszyscy. Niektórzy szlochają do dziś, jak szef argentyńskiej ligi, który na wspomnienie o Maradonie rozkleił się przed kamerami i nie mógł wydusić słowa. Zmarł piłkarz, który był symbolem Argentyny na dobre i złe" - pisał Dawid Szymczak, dziennikarz Sport.pl.

Zobacz wideo Dziennikarz Sport.pl kontra bramkarz Barcelony. Ale urwał. Bez szans [WIDEO]

Christo Stoiczkow mówi o przyjaźni z Diego Maradoną. I obwinia się za śmierć Argentyńczyka

Christo Stoiczkow udzielił długiego wywiadu ESPN, w którym opowiedział o swojej znajomości z Diego Maradoną. Legendarny bułgarski piłkarz przyznał, że wciąż obwinia się za śmierć Argentyńczyka. - Czuję się winny, że nie odsunąłem go wtedy od sępów, które otoczyły Diego. Inaczej nie da się tych ludzi nazwać, denerwowali mnie ci mężczyźni w garniturach. Gdy myślę o Maradonie, zastanawiam się nad naszą przyjaźnią. I myślę, czy mogłem zrobić coś innego. Ale Diego nigdy się ode mnie nie zdystansował - powiedział.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Stoiczkow zdradził, że po raz ostatni miał kontakt z Diego Maradoną w lutym 2016 roku. - Utrzymywałem kontakt z Diego do 2016 roku. Miałem jego wszystkie numery telefonów, bardzo często rozmawialiśmy. Pamiętam to jak dziś, że ostatni raz rozmawialiśmy 2 lutego 2016 roku. Potem Diego zawsze dzwonił w moje urodziny i nigdy o nich nie zapomniał. Ja próbowałem się z nim później kontaktować, ale pewnie spał, odpoczywał, bawił się lub spacerował. Widziałem, jak bardzo cierpiał, niech spoczywa w pokoju - dodał były piłkarz Barcelony.

Były reprezentant Bułgarii dodatkowo ujawnił, że był bardzo smutny po porażce Argentyny z Niemcami (0:1) w finale mistrzostw świata w 2014 roku. - Byłem na Maracanie i widziałem tę porażkę. Miałem łzy w oczach, bo widziałem, że Leo Messi był zdenerwowany. Czasem myślę, że gdyby wtedy Argentyna wygrała mundial, to Diego zszedłby z trybun i zaczął chodzić po boisku. Widziałem, jak bardzo cierpiał po tej porażce - skwitował.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.