Wiele wskazuje na to, że Memphis Depay spędzi w FC Barcelonie zaledwie jeden sezon. Holender trafił na Camp Nou w lipcu ubiegłego roku i choć zanotował całkiem udane rozgrywki (13 goli i dwie asysty w 36 meczach we wszystkich rozgrywkach), poczynania klubu na rynku transferowym mają zakończyć jego przygodę w Katalonii.
Latem Barca dokonała kilku głośnych transferów, zwłaszcza w kontekście wzmocnienia ofensywy. Do klubu trafili Raphinha i Robert Lewandowski, którzy najpewniej będą otrzymywać znacznie więcej okazji do gry. Co więcej, niepewna sytuacja finansowa i konieczność szukania oszczędności mają sprawić, że kilku piłkarzy, w tym właśnie Depay, ma odejść z Barcelony jeszcze w sierpniu.
Pierwszym sygnałem świadczącym o słabnącej pozycji Holendra w zespole było oddanie numeru "9" na koszulce Robertowi Lewandowskiemu. W kolejnych dniach coraz bardziej było jasne, że Depay będzie musiał odejść, aby klub mógł zarejestrować nowych piłkarzy, a przy tym zyskałby dzięki takiemu ruchowi więcej okazji do gry.
Na ten moment najbliżej sprowadzenia Holendra jest Juventus i wiele wskazuje na to, że dojdzie do kolejnego transferu, w którym klub z Turynu nie wyda na niego ani euro. Włoski dziennikarz Nicolo Schira poinformował, że kwota transferu za Depaya wyniesie prawdopodobnie... nic, bo Juventus czeka na to aż piłkarz rozwiąże obowiązujący do czerwca 2023 roku kontrakt z Barceloną.
Zgodnie z informacjami Schiry, holenderski skrzydłowy ma zarabiać w Juventusie siedem milionów euro, z czego pięć milionów euro to kwota podstawowa, a kolejne dwa miliony w formie bonusów. Kontrakt 28-latka ma natomiast obowiązywać do końca czerwca 2024 roku.
W ostatnich latach Juventus dokonał kilku transferów cenionych piłkarzy, na które nic nie wydał. W tym roku w taki sposób sprowadzono Paula Pogbę i Angela Di Marię, natomiast w poprzednich latach byli to Aaron Ramsey, Gianluigi Buffon, Emre Can, Sami Khedira czy Kingsley Coman.