Dziś trudno w to uwierzyć, ale 15 lat temu CSKA Moskwa zapłaciło Legii Warszawa za Dawida Janczyka aż 4,2 miliona euro. Wychowanek Sandecji Nowy Sącz wielkiej kariery nie zrobił, bo nie umiał odnaleźć się poza boiskiem. Alkoholizm wybił mu z głowy poważne granie, choć napastnik i tak zwiedził kilka ciekawych miejsc. Występował już w takich klubach jak KSC Lokeren, KTS Weszło, Odra Wodzisław, FC Blaubeuren, PFK Ołeksandria czy LZS-u Piotrówka, skąd latem ubiegłego roku trafił do Korony Wilkowice.
Tam także jednak nie został na długo. W lipcu media informowały, że Janczyk będzie występował Polonii Jastrowie, klubie z wielkopolskiej okręgówki. Nie minął miesiąc, a Janczyk znów porozumiał się na grę z innym klubem. Tym razem będzie występował w kujawsko-pomorskiej okręgówce.
Janczyk został piłkarzem GKS-u Sadownik Waganiec. - Nikomu nie trzeba przedstawiać sylwetki zawodnika takich klubów jak Legia Warszawa, CSKA Moskwa, itd - przekazał klub w mediach społecznościowych, jednocześnie dodając, że "będzie się działo".
Janczyk był wielką nadzieją polskiego futbolu, ale niestety popadł w alkoholizm, o czym opowiadał m.in. w autobiografii "Moja Spowiedź" z września 2018 roku. Chciałem się po prostu otworzyć. I się otworzyłem, ale nie było łatwo opowiadać o totalnym upadku, chlaniu i jego konsekwencjach. Bo to jest książka głównie o tym. Nie o Janczyku piłkarzu, tylko o Janczyku alkoholiku, który przechlał swoją karierę, spadł na samo dno - opowiadał, o czym pisał dziennikarz Sport.pl Bartłomiej Kubiak.