Robert Lewandowski nie jest już zawodnikiem Bayernu Monachium, ale mistrzowie Niemiec wciąż są skuteczni, wygrywają i zdobywają trofea. W sobotę zespół z Bawarii pokonał RB Lipsk 5:3 i zdobył Superpuchar Niemiec.
- Bez Roberta Lewandowskiego będziemy innym zespołem. Będziemy bardziej nieprzewidywalni w ataku - zaraz po transferze napastnika reprezentacji Polski do FC Barcelony zapowiadał trener Bayernu Monachium, Julian Nagelsmann. I jego drużyna pokazała, że wcale nie zamierza się zatrzymywać.
Zdobyty superpuchar to pierwsze trofeum, które Bayern wywalczył po odejściu Lewandowskiego. I chociaż Polak stawia już pierwsze kroki w Barcelonie, to niemiecka opinia publiczna nie zapomina o nim. I to nawet w sytuacji sukcesu Bawarczyków przywoływanego jest jego nazwisko.
"Nawet bez Roberta Lewandowskiego, który przeniósł się do FC Barcelona, bawarska piłkarska maszyna działa przerażająco dobrze i wydaje się być bardziej niż gotowa na mecz otwarcia ligi w piątek" - napisali w pomeczowej reakcji dziennikarze sport.de. I dodawali, że wszystko w Bayernie miało opierać się na Sadio Mane, który zastąpić ma właśnie Lewandowskiego.
- Zagraliśmy świetny mecz. Zawsze staramy się być blisko perfekcji. Po strzeleniu na 3:0 było ciężko, dlatego możemy być zdecydowanie lepsi - powiedział cytowany przez niemiecki Eurosport Mane, który zaliczył pierwsze trafienie w barwach nowego klubu.
"Nagelsmann postawił na atak z Sadio Mane i Serge'em Gnabry'm w meczu o Superpuchar Niemiec przeciwko RB Lipsk. Za tą dwójką rolę zawieszonego czołowego piłkarza pełnił młodzik Jamal Musiala. Ofensywne trio już na początku pokazało, że o dwukrotnym Piłkarzu Roku FIFA - Robercie Lewandowskim - będzie można zapomnieć" - czytamy na fcbinside.de.
- W pierwszej połowie spisaliśmy się jednak bardzo dobrze. Od 60. minuty widać było, że brakuje nam energii. Trenujemy dopiero od 19 dni, nie można o tym zapominać. Gra była już szybka jak na pierwszy mecz w sezonie, nie była to gra na kolanach. Ale zasłużyliśmy na zwycięstwo, nie ma co do tego wątpliwości - ocenił Julian Nagelsmann.