Bójka po meczu. Czterech piłkarzy w więzieniu. "To była trudna noc"

Regularna bijatyka rozpętała się podczas meczu Barracas Central z Patronato w argentyńskiej ekstraklasie. Interweniować musiała policja. W efekcie tego czterech piłkarzy i trener bramkarzy trafili do aresztu.

Do nietypowej sytuacjo doszło podczas meczu w argentyńskiej Primera Divsion. Spotkanie, które zakończyło się zwycięstwem Barracas Central 2:1 nad Patronato, w kluczowym pojedynku o uniknięcie spadku, było pełne kontrowersyjnych decyzji sędziego Jorge Baliño i zaskakujących interwencji VAR-u. To wszystko wpłynęło na drużynę, która ostatecznie przegrała.

Zobacz wideo Kibice na dachach magazynów i domów, Boniek na balkoniku. Tak Widzew wstawał po upadku

Ogromne zamieszanie w meczu Barracas Central - Patronato

Pierwsza sytuacja miała miejsce po 23 minutach, kiedy to bramka Axela Rodrígueza dla Patronato została nieuznana, bo sędzia stwierdził, że był spalony. Następnie, podczas drugiej połowy, gospodarze zdobyli prowadzenie za sprawą Cristiana Colmána (66′), wykorzystując przewagę liczebną, spowodowaną czerwoną kartką dla Nicolása Castro (40′).

Mimo niekorzystnej perspektywy Patronato potrafiło odpowiedzieć. Héctor Jonás Acevedo wyrównał (75′), ale Raúl Lozano dokonał wręcz niemożliwego, bo wysunął przyjezdnych na prowadzenie 1-2 (84′). Radość nie trwała jednak długo, co drugi gol nie został uznany przez sędziego Jorge Baliño, który dopatrzył się faulu w ataku na jednym z zawodników Barracas Central. Posiłkował się przy tym VAR-em.  

Pod koniec spotkania arbiter musiał podyktować jedenastkę dla gospodarzy. Pablo Mouche nie zdołał strzelić, ale chwilę później Sebastián Rincón dobił i ustalił wynik spotkania na 2:1. Okoliczności te wywołały gniew w szeregach gości, a trener Facundo Sava, zupełnie nie panując nad sobą, wtargnął na boisko, by skonfrontować się z arbitrem.

Na zdjęciach uchwycono, jak trener popycha sędziego, w tym samym czasie jego piłkarze wywołali zamieszki. Chwilę później na boisko weszła policja, by zaprowadzić porządek, ale spokoju nie było: piłkarze wdali się w przepychanki z funkcjonariuszami.

Po jakimś czasie policjantom udało się zapanować nad sytuacją. Piłkarze Patronato musieli udać się do szatni i przebywali w niej przez ponad trzy godziny. Większość z nich mogła po tym czasie wrócić do domu. Wyjątkiem byli zawodnicy: Matías Pardo, Axel Rodríguez, Juan Barinaga i Justo Giani, a także Damián González, trener bramkarzy. Oni zostali przewiezieni do prokuratury, gdzie musieli zeznawać, będąc oskarżonymi "o przestępstwo zadania obrażeń i ataków w oporze wobec władzy".

Po kilku godzinach zawodnicy opuścili komisariat. "To była trudna noc, nie mieliśmy dobrego czasu za coś, czemu nie byliśmy winni. Teraz jest dobrze. Jesteśmy rozgoryczeni tą sytuacją i wszystkim, czego doświadczyliśmy. Nie atakowaliśmy nikogo, tylko się broniliśmy. Jesteśmy spokojni, zrobiliśmy wszystko, jak należy, nie zrobiliśmy nic poważnego - wyznał cytowany przez elcomercio.pe Axel Rodríguez wychodząc z aresztu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.