To była tylko formalność. Raków Częstochowa pokonał na wyjeździe FK Astanę 1:0 (6:0) i awansował do III rundy Ligi Konferencji Europy. Autorem zwycięskiego gola był Władysław Koczerhin. Rywale początkowo próbowali dogonić wynik, ale drużyna z Polski nie pozwalała im na zbyt wiele.
- Dziś spodziewaliśmy się agresji na granicy gry fair i tak to wyglądało. Ale znów zagraliśmy mądry mecz; może nie jakiś wielki mecz z piłką, ale bez piłki bardzo dobry. Rywal w tym spotkaniu niespecjalnie nam zagrażał, a my mogliśmy podwyższyć prowadzenie - powiedział podczas pomeczowej konferencji trener częstochowian Marek Papszun, cytowany przez Interię.
Trener, który doprowadził Raków do dwóch z rzędu Pucharów Polski, nie ukrywał, że już w okresie przygotowań do rundy wiosennej ekstraklasy podkreślał, że celem będą właśnie mecze międzynarodowe rozgrywki.
- Przez ostatnie dwa lata mieliśmy dużo meczów o wysoką stawkę: finały Pucharu Polski, finisz Ekstraklasy, a także spotkania pucharowe. I nasz zespół okrzepł w bojach. Jako trener przez cały zimowy okres przygotowawczy odwoływałem się właśnie do meczów pucharowych. Chcieliśmy wejść na wyższą intensywność, aby dorównać rywalom w Europie - przyznał Papszun.
W trzeciej rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy wicemistrzowie Polski zagrają ze zwycięzcą pary Spartak Trnawa (Słowacja) - Newtown AFC (Walia). W dwumeczu zdecydowanie lepsi okazali się Słowacy: wygrali w 1. meczu 4:1, a w rewanżu na wyjeździe wygrali 2:1.
- Już oglądaliśmy tego rywala. Niezależnie od tego jak długo będzie trwała nasza przygoda w pucharach, to zawsze staramy się być krok do przodu. Oglądaliśmy ich pierwszy mecz, będziemy także oglądać drugi. Patrzymy dalej niż tylko tu i teraz - przyznał trener i dodał: "Liczę na to, że latem ściągniemy przynajmniej trzech zawodników. Zobaczymy czy nam się to uda".