Transfer Julesa Kounde do Barcelony kilka dni temu wydawał się niemożliwy. Wszystko wskazywało bowiem na to, że Katalończycy zostaną przelicytowani przez londyńską Chelsea, która zaoferowała lepsze pieniądze zarówno Sevilli, jak i samemu zawodnikowi. Mimo to, w kolejnej sadze transferowej z udziałem Barcelony tego lata, doszło do zwrotu akcji.
Gerard Romero poinformował w sobotę, że FC Barcelona wyszła z kontratakiem ws. Kounde i dogadała się z Sevillą ws. transferu francuskiego obrońcy. Mimo że klub z Andaluzji przekazał, że nie rozmawia z Barcą, a Chelsea czekała tylko na zielone światło do finalizacji transferu 23-latka, kolejne katalońskie źródła informowały o tym, że Jules Kounde ostatecznie dołączy do drużyny Roberta Lewandowskiego.
Teraz dyskusje na ten temat można zakończyć, bo Katalończycy ucięli wszelkie spekulacje. Na swoich profilach społecznościowych potwierdzili, że Kounde dołączy do ich zespołu. "Jules Kounde jest już w Barcelonie" - czytamy w poście na Twitterze.
Podobnie, jak to było w przypadku transferu Roberta Lewandowskiego, Barcelona najpierw poinformowała o dojściu do porozumienia z Sewillą. Teraz obrońca ma przejść badania i dopiero po nich podpisze kontrakt. To jednak wydaje się być już tylko formalnością.
Na razie nie wiadomo oficjalnie, ile hiszpański klub zapłacił za Francuza. Według katalońskiego dziennika "Sport", Barca miałaby zapłacić za niego nieco mniej od Chelsea - 50 milionów euro + 10 milionów euro tzw. zmiennych, aczkolwiek miałaby to przede wszystkim uczynić w jednej racie, a nie rozkładając tę kwotę na raty, jak to oferowali londyńczycy.
Kounde to już piąty nowy zawodnik w zespole z Camp Nou, sprowadzony w letnim oknie transferowym. Wcześniej drużynę Xaviego Hernandeza wzmocnili wspomniany Lewandowski (Bayern Monachium), Raphinha (Leeds United), Andreas Christensen (Chelsea) oraz Franck Kessie (AC Milan).