Po nieoficjalnym debiucie i pierwszym zwycięstwie Roberta Lewandowskiego w barwach FC Barcelony, gdy w weekend pokonała ona Real Madryt 1:0, polscy kibice wciąż czekali na pierwszego gola kapitana reprezentacji Polski w nowym klubie. Kolejna szansa na debiutanckie trafienie pojawiła się w meczu z Juventusem, w którym zarówno Lewandowski, jak polski golkiper turyńczyków Wojciech Szczęsny, wystąpili w podstawowych składach swoich drużyn.
Początek spotkania należał do Barcelony i Roberta Lewandowskiego. Polski napastnik w 7. minucie uderzył technicznie z 20 metrów ponad bramką Juventusu, a chwilę później również zza pola karnego szczęścia próbował Pierre-Emerick Aubameyang, ale także nieznacznie się pomylił.
Po niezłych dziesięciu minutach na start, w kolejnych gra Barcelony zupełnie siadła, a więcej z gry zaczął mieć Juventus. Najbardziej aktywny w ofensywie był duet Juan Cuadrado - Angel Di Maria. To Argentyńczyk też najbardziej zagrażał bramce Marca-Andre Ter Stegena. Jego płaski strzał z dystansu niemiecki bramkarz zdołał jednak pewnie obronić, a gdy niedługo później Di Maria miał piłkę kilka metrów od bramki rywala, fatalnie skiksował.
Gdy po pół godziny gry sędzia zarządził przerwę na uzupełnienie płynów, trener Barcelony Xavi miał bardzo wiele uwag do gry swojego zespołu. Pobudził tym jednak tylko jednego z nich - Ousmane'a Dembele. To właśnie Francuz w 34. minucie otworzył wynik spotkania, robiąc akcję w stylu Leo Messiego - mijając na prawym skrzydle Cuadrado, wkręcając w murawę w polu karnym Alexa Sandro i bardzo silnym uderzeniem zaskakując Wojciecha Szczęsnego.
Pomijając popisy indywidualne Dembele, gra Barcelony w pierwszej części gry zupełnie się nie kleiła. Zniecierpliwiony Robert Lewandowski, który nie dostawał wielu piłek, a także miał spore problemy z wygrywaniem pojedynków z kryjącym go Bremerem, starał się schodzić po futbolówkę głębiej, a także na lewe skrzydło. Polak, podobnie jak niemal cała wyjściowa jedenastka Barcy, zaliczył jednak gorszy występ niż kilka dni wcześniej przeciwko Realowi.
Nie dotyczyło to oczywiście Ousmane'a Dembele. Bo choć w 38. minucie Juventus doprowadził do remisu po ładnej akcji Juana Cuadrado, wykończonej z bliska przez Moise Keana, to po kilkudziesięciu sekundach Barcelona znów była na prowadzenia po kolejnym błysku swojego francuskiego skrzydłowego. Dembele tym razem ośmieszył w polu karnym Cuadrado, następnie minął jeszcze Manuela Locatellego i strzałem "zza zasłony" pokonał Wojciecha Szczęsnego po raz drugi w tym spotkaniu.
Szczęsny, który pierwszą połowę zakończył, świetnie interweniując w sytuacji sam na sam z Franckiem Kessie, na drugą część spotkania już nie wyszedł. W przeciwieństwie do Roberta Lewandowskiego, który dostał od Xaviego jeszcze kwadrans po przerwie. Cudów jednak nie zdziałał - oddał zablokowany strzał z dystansu, a tuż przed zejściem z boiska jego uderzenie głową poszybowało centymetry ponad poprzeczką bramki Juventusu. Kapitana reprezentacji Polski zmienił w 62. minucie Memphis Depay.
Miało to miejsce już przy remisie 2:2, bo w 52. minucie drugiego gola dla Juve strzelił Moise Kean, który wykorzystał asystę Manuela Locatellego i wygrał pojedynek z drugim bramkarzem Barcelony - Inakim Peną.
W 68. minucie Juventus miał sporo szczęścia, gdy piłkarze Barcelony w ciągu kilkunastu sekund dwukrotnie trafiali w poprzeczkę bramki Mattii Perina. Najpierw z rzutu wolnego w obramowanie huknął Raphinha, a chwilę później w niemalże to samo miejsce trafiło techniczne uderzenie Ansu Fatiego. W samej końcówce dobrymi interwencjami popisał się Perin, odbijając piłkę po strzale piętą Gaviego oraz sytuacyjnym uderzeniu Depaya.
Mecz Barcelony z Juventusem ostatecznie zakończył się remisem 2:2. Kolejne, ostatnie już spotkanie towarzyskie FC Barcelony w trakcie tournee po Stanach Zjednoczonych odbędzie się w nocy z soboty na niedzielę. O godzinie 1:00 czasu polskiego rywalem Barcy będzie w Nowym Jorku drużyna Patryka Klimali - New York Red Bulls. Trzy godziny później z kolei Juventus zmierzy się w Los Angeles z Realem Madryt.