Zderzenie Kamila Grabary było bardzo niebezpieczne. Chwilę po nim na murawie pojawiły się służby medyczne. Zaopiekowano się oboma zawodnikami, a polski bramkarz musiał zakończyć mecz. W ósmej minucie meczu zmienił go Karl-Johan Johnsson. Grabara udał się zaś do szpitala.
Z niego opublikował zdjęcie, na którym widać było odniesione szkody. Szwy na powiece prawego oka, mocna opuchlizna, a także zabandażowany nos. Zderzenie wyglądało bardzo groźnie i takie też było. Z oświadczenia opublikowanego przez FC Kopenhagę dowiadujemy się, że Grabara doznał kilku złamań na twarzy.
Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Grabarę czeka operacja, następnie okres rehabilitacji i dopiero wtedy wróci do treningów. Według klubu przerwa od piłki wyniesie od sześciu do ośmiu tygodni. "Wszyscy w FC Kopenhadze życzymy Kamilowi szybkiego powrotu do zdrowia" - czytamy w oświadczeniu. Zderzenie Grabary obejrzycie zaś poniżej:
"Następne story z zupełnie nowym nosem i kilkoma innymi kośćmi" - napisał bramkarz na swoim Instagramie. Opublikował też wpis na Twitterze, w którym poinformował jedynie, że kibice nie zobaczą go przez moment na boisku, ale to tylko chwilowe. "Nie macie się czym martwić" - dodał.
Kamil Grabara jest zawodnikiem FC Kopenhagi od lipca ubiegłego roku, kiedy to przeniósł się za 3,5 miliona euro z młodzieżowej drużyny Liverpoolu. Dobre występy w Danii sprawiły, że dostał szansę debiutu w reprezentacji Polski, do którego doszło w spotkaniu Ligi Narodów z Walią (2:1).