Pogoń Szczecin grała fatalnie, aż nastąpił piękny zryw. Gniotła rywali w drugiej połowie

Pogoń Szczecin do przerwy przegrywała 0:1 z Broendby w meczu II rundy el. Ligi Konferencji Europy i taki wynik był najniższym wymiarem kary. Trzeci klub ekstraklasy zdecydowanie odstawał od rywali. Ale gospodarze wyszli na drugą połowę odmienieni. Przeważali, dominowali i udało im się zremisować 1:1, co zwiastuje spore emocje w rewanżu.

Pogoń Szczecin zdecydowanie nie była faworytem przed pierwszym gwizdkiem czwartkowego meczu. Już pierwsze minuty potwierdziły, że to piłkarze Broendby będą dyktować warunki na boisku. Duńczycy momentami dosłownie tłamsili drużynę Pogoni. Już w czwartej minucie z ostrego kąta groźnie strzelał Divković, ale Dante Stipica zdołał odbić piłkę.

Zobacz wideo Rozmowa z Christianem Falkiem z Bilda o transferze Roberta Lewandowskiego

Pogoń Szczecin zremisowała z Broendby IF. Pierwsza połowa fatalna, a potem piękny zryw

Kolejne minuty upływały pod znakiem ataków gości, a piłkarze Pogoni mieli ogromne problemy z grą pod pressingiem. Pierwszy raz udało im się groźnie zaatakować dopiero w 21. minucie meczu. Kamil Grosicki zagrał do znajdującego się po prawej stronie pola karnego Jeana Carlosa, a ten uderzył mocno pod poprzeczkę. Bramkarz Broendby sparował jednak uderzenie. 

W 28. minucie niestety stało się to, na co zanosiło się od początku meczu. Broendby strzeliło gola na 1:0. Nie popisali się obrońcy Pogoni, którzy mieli kilka okazji, by przerwać groźną akcję. Hedlund dograł z prawej strony do Divkovicia, ale jego strzał został zablokowany. Do piłki dopadł jednak Riveros i potężnym strzałem pod poprzeczkę dał prowadzenie swojej drużynie. 

W końcówce pierwszej połowy Duńczycy znów zaatakowali groźniej. W 43. minucie z dystansu znów groźnie uderzał Riveros, ale Dante Stipica był na posterunku. Chwilę później goście mieli też rzut wolny tuż przed polem karnym Pogoni. Tym razem formę Stipicy sprawdził Divković. Bramkarz znów spisał się kapitalnie. W dużej mierze dzięki niemu Pogoń przegrywała do przerwy tylko 0:1. 

Po zmianie Pogoń Szczecin zaczęła grać odważniej i dominowała, wreszcie stwarzając sobie kilka okazji do strzelenia gola. Zabrakło jednak skuteczności. W 61. minucie Zahović doskonale wychodził na wolną pozycję, jednak bramkarz Broendby Mads Hermansen wyszedł przytomnie z bramki i wybił piłkę spod nóg słoweńskiego napastnika

W 67. minucie fatalny błąd popełnił Benedikt Zech. Obrońca Pogoni stracił piłkę przed własnym polem karnym na rzecz Hedlunda. Szwed zdołał oddać strzał, ale został w porę zablokowany i Dante Stipica złapał piłkę. Golkiper chwilę później jednak sam się mocno pomylił i źle wyszedł do długiego podania. Niewiele brakowało, by Pogoń w głupi sposób straciła kolejną bramkę. 

Piłkarze Pogoni wreszcie się jednak obudzili i sami zaczęli groźniej atakować. Z prawej strony odważnie w pole karne wszedł Jean Carlos i starał się dograć do jednego z kolegów, znajdujących się w świetle bramki. Obrońcy Broendby wybili jednak piłkę przed pole karne, a tam dopadł do niej Vahan Biczachczjan. Strzał pomocnika przeleciał jednak nad bramką. 

Kilka minut później znów spróbował Jean Carlos. Tym razem sam oddał strzał sprzed pola karnego, ale świetną interwencją popisał się Mads Hermansen. Kilkadziesiąt sekund później młody bramkarz był już jednak bez szans. Pogoń wreszcie przeprowadziła składną akcję i zaskoczyła rywali szybkim rozegraniem piłki na jeden kontakt. Luka Zahovic wykorzystał podanie Kamila Grosickiego i wyrównał na 1:1 pewnym strzałem w długi róg. 

Pogoń jeszcze atakował, ale remis utrzymał się do końca. Rewanż w czwartek za tydzień o 20:00 w Kopenhadze. W III rundzie zwycięzca tej pary zagra z FC Basel (Szwajcaria) lub FC Crusaders (Irlandia Północna) - i ani Broendby, ani Pogoń w przypadku awansu nie będą faworytami starcia z utytułowanymi Szwajcarami (gdyby przegrali z Crusaders, byłaby to ogromna sensacja).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.