Kibice polskiego klubu mają dość. "Bojkot". Oskarżają o sabotaż

"Od dłuższego czasu pracownicy klubu byli głusi na nasze propozycje współpracy" - piszą w oświadczeniu rozżaleni kibice GKS Katowice, którzy zapowiedzieli bojkot domowych meczów.

"Większość z Was mogła się tego spodziewać lub zwyczajnie wiedziała – W POROZUMIENIU WSZYSTKICH GRUP KIBICOWSKICH OGŁASZAMY BOJKOT MECZÓW PRZY BUKOWEJ" - czytamy na początku lipcowego oświadczenia, które wydali kibice GKS-u Katowice.

Zobacz wideo Rozmowa z Christianem Falkiem z Bilda o transferze Roberta Lewandowskiego

"Od dłuższego czasu pracownicy klubu byli głusi na nasze propozycje współpracy"

"Decyzja, którą podjęliśmy, jest spowodowana szeregiem działań, z którymi nie możemy się godzić jako społeczność kibicowska, niejednokrotnie ratująca Klub przed upadkiem. Rozbieżność zdań pomiędzy nami a obecną ekipą zarządzającą narastała od dłuższego czasu" - dodają fani zespołu ze stolicy województwa śląskiego. Ich napięte relacje z władzami GKS-u widać szczególnie od kwietniowego meczu z Widzewem Łódź. W jego trakcie doszło do zadymy, a potem wojewoda zamknął trybuny. 

Kibice zrzeszeni w stowarzyszeniu "GieKSa" zasugerowali, że prezes klubu sam stoi za wspomnianą decyzją wojewody. Pretensje mieli też o niewłaściwe zarządzanie funduszami organizacji. Władze GKS wyszły jednak z propozycją zawarcia ugody, ale fanom nie spodobały się zapisy tego porozumienia i dlatego odrzucili ten pomysł. 

Pokłosiem całego zamieszania było zakończenie współpracy klubu ze sklepem Blaszok, który prowadzony był przez stowarzyszenie kibicowskie. "Fani GieKSy nie zaakceptowali warunków nowej umowy, w tym skandalicznego zapisu o możliwości wypowiedzenia umowy w każdym momencie, bez podania konkretnej przyczyny. Po zwróceniu uwagi na absurdalność tego zapisu i braku odpowiedzi ze strony klubu przez kilkanaście dni, kibice prowadzący 'Blaszok' zakończyli współpracę z klubem" - pisali w poniedziałek kibice. A teraz zdecydowali się wydać kolejny komunikat.

"Wielokrotnie spotykaliśmy się z prezesem i ludźmi przez niego zatrudnionymi. Niestety oprócz pięknie brzmiących słów, sytuacja w klubie nie ulegała poprawie. Odnosiliśmy nawet wrażenie, że działania wypracowane przez lata na linii klub-kibice, są przez nich sabotowane. Od dłuższego czasu pracownicy klubu byli głusi na nasze propozycje współpracy, traktując klub jako zabawkę w swoich rękach, na co z naszej strony nigdy nie będzie przyzwolenia" - podkreślają fani, którzy jednoznacznie określili, że nie zamierzają kupować biletów.

"Ogłoszony przez nas bojkot nie ma na celu uderzenia w sportowców reprezentujących nasze barwy. Dalej mają oni od nas pełne poparcie, tym razem jednak wybrzmi ono w inny sposób. Apelujemy do Miasta, które jest właścicielem, o wysłuchanie naszego głosu. Nie można prowadzić dialogu, jeśli wysłuchuje się tylko jednej strony" - zaznaczyli jeszcze zrzeszeni w GieKSie.

W reakcji na oświadczenie fanów, władze klubu także wydały oświadczenie. "Ze smutkiem przyjmujemy stanowisko o bojkocie, zwłaszcza wobec faktu, że nasza drużyna tak udanie rozpoczęła nowy sezon i pierwszy mecz nowego sezonu przy Bukowej miał szansę zgromadzić sporą publiczność. Wobec wydarzeń, jakie miały miejsce w trakcie ostatniego spotkania z udziałem widowni w Katowicach, czyli GKS - Widzew, Klub postanowił kompleksowo uregulować relacje z kibicami poprzez propozycję zawarcia porozumienia. Z naszej strony oczekiwanie jest tylko jedno: przestrzeganie prawa. Oczywiście wszystkich fanów chcących dopingować nasz zespół zapraszamy w niedzielę na Bukową. Wciąż pozostajemy też otwarci na zawarcie porozumienia z kibicami" - napisano.

GKS Katowice jako beniaminek pewnie utrzymał się w I lidze, zajmując ostatecznie ósme miejsce. W pierwszym meczu nowego sezonu podopieczni Rafała Góraka pokonali 2:0 ŁKS.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.