Nie minęła nawet połowa lipca, a mistrz Polski stracił szansę na awans do tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Po ubiegłotygodniowym meczu w Poznaniu, wygranym przez gospodarzy 1:0 wydawało się, że w rewanżu przynajmniej będą w stanie powalczyć o grę w drugiej rundzie. Rzeczywistość okazała się brutalna.
Mecz w stolicy Azerbejdżanu rozpoczął się dla gości bardzo dobrze. Już w pierwszej minucie na listę strzelców wpisał się Kristoffer Velde, dzięki czemu zapewnił swojej drużynie dwubramkową przewagę w dwumeczu. Jeszcze przed przerwą wynik rywalizacji wynosił już 2:2. W 14. minucie do siatki trafił Kady, a tuż przed zejściem do szatni na 2:1 podwyższył Filip Ozobic.
W drugiej połowie Karabach Agdam dał już prawdziwy popis gry i wykorzystał wszystkie słabości Lecha. W 56. minucie na 3:1 podwyższył Kevin Medina, w 74. minucie drugie trafienie zanotował Kady, a w 77. minucie wynik na 5:1 ustalił Abbas Huseynov.
Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Po raz pierwszy Lech Poznań odpadł z eliminacji Ligi Mistrzów tak wcześnie. W sezonach 2010/11 (porażka ze Spartą Praga) i 2015/16 (porażka z FC Basel) kończył zmagania na trzeciej rundzie eliminacyjnej, mając za sobą jeden udany dwumecz we wcześniejszej rundzie. W tym roku nie był w stanie pokonać już pierwszego przeciwnika.
Lech stał się klubem, który odpadł z eliminacji Ligi Mistrzów najwcześniej ze wszystkich polskich klubów, które reprezentowały nasz kraj w tych rozgrywkach. To boli tym mocniej, gdy widzimy, jakie kluby, obok Lecha, pożegnały się już z marzeniami o awansie do tegorocznej edycji rozgrywek. Poza Polską, swoich przedstawicieli w eliminacjach do Ligi Mistrzów nie mają już takie kraje, jak:
Aby pokazać kuriozum sytuacji, wystarczy spojrzeć na ludność krajów, z których kluby nie grają już w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Wygląda ona następująco:
Lech Poznań może mieć w tym sezonie nadzieję już tylko na awans do Ligi Konferencji Europy. W drugiej rundzie eliminacji mistrzowie Polski zagrają ze zwycięzcą pary Dinami Batumi - Slovan Bratysława.