Jeszcze dziesięć lat temu, gdy Jakub Kosecki zdobywał dwa mistrzostwa i dwa Puchary Polski w barwach Legii, jego karierze towarzyszyło pytanie, czy dogoni osiągnięcia ojca, który 69 razy reprezentował Polskę i grał m.in. w Atletico Madryt. Ale piłkarska przygoda Koseckiego juniora nie potoczyła się tak, jak wielu sobie ją wyobrażało.
Dziś Jakub Kosecki ma 32 lata, ponad sto meczów w ekstraklasie, trzy mistrzostwa i trzy Puchary Polski, a w CV mnóstwo klubów. W tym zagranicznych. Oprócz Legii grał także w ŁKS Łódź, Lechii Gdańsk, Śląsku Wrocław oraz Cracovii. Cenne doświadczenie zbierał także w Niemczech (SV Sandhausen) oraz Turcji (Adana Demirspor). Latem 2021 trafił do Motoru Lublin, ale po zaledwie jednym sezonie współpraca została zakończona.
"Zawsze kusi, by wskazać ten jeden moment, w którym kariera nieźle zapowiadającego się piłkarza, zaczęła się sypać. U Jakuba Koseckiego jest z tym problem. Talent niewątpliwie miał, ale nigdy nie rozpędził się na miarę oczekiwań, które można było mieć, gdy w wieku 22 lat pięć razy zagrał w reprezentacji Polski, strzelił gola San Marino i zdobywał trofea z Legią" - pisał o nim Dawid Szymczak, ze Sport.pl.
Kosecki zawsze bazował na swojej szybkości i dynamice, jednak częste urazy i przerwy w regularnej grze sprawiły, że powoli zatracał swoje atuty. Aż stał się nieprzydatny drugoligowemu Motorowi [trzeci poziom rozgrywkowy].
I choć plotkowano o możliwym przejściu do Polonii Warszawa, która właśnie awansowała do II ligi, to Kosecki trafił jednak do KTS Weszło. To klub założony przez Krzysztofa Stanowskiego, współtwórcę "Kanału Sportowego", w 2018 roku. Dziś gra w V lidze, a w jego kadrze jest m.in. Marcin Burkhardt, były reprezentant Polski.
Oprócz Koseckiego kontrakt z KTS Weszło podpisał także Maciej Świdzikowski, który w zeszłym sezonie reprezentował Radomiaka Radom. Warszawski klub pozwolił sobie także na bardziej egzotyczny transfer. Nowym napastnikiem został Fabien Livala, który ostatnio grał w ligach Demokratycznej Republiki Konga.
- Mówiono o nas, że jesteśmy PSG niższych lig. Ale to nieprawda. Dopiero teraz nimi będziemy - uśmiecha się Stanowski.