Rosjanie robią własną Ligę Mistrzów. I już się wstydzą. "Mistrzostwa przepompowni"

Kilka miesięcy temu Rosjanie przedstawili pomysł zorganizowania własnej piłkarskiej Ligi Mistrzów. Pomysł, wbrew pozorom, nie wszystkim się w Rosji podoba. Jeden z dziennikarzy bezlitośnie rozprawił się z argumentacją tamtejszej federacji i innych zwolenników turnieju.

Niedługo po rozpoczęciu inwazji Rosjan na Ukrainę FIFA i UEFA wykluczyły Rosjan ze wszelkich rozgrywek. Reprezentacja została wyrzucona z baraży o mistrzostwa świata, w których miała zagrać z Polską. Z kolei rosyjskie kluby dostały zakaz wstępu na takie turnieje jak m.in. Liga Mistrzów.

Zobacz wideo Tajemnica kortów Wimbledonu. Dlaczego tak bardzo różnią się od innych?

Rosjanie oczywiście nie pogodzili się z takim obrotem spraw i usilnie próbują przekonać świat, że poradzą sobie sami. Na początku maja w internecie pojawiła się informacja, że Rosjanie chcą stworzyć nowe rozgrywki na wzór Ligi Mistrzów. Miałby to być Puchar Ligi. Argumentowano to tym, że po wykluczeniu rosyjskich drużyn z pucharów kalendarz jest mało napięty. Dodatkowo byłyby to dodatkowe pieniądze dla klubów i emocje dla kibiców.

Ten pomysł nadal żyje. Jego orędownikiem jest m.in. Roman Teriuszki, który zasiada w radzie nadzorczej klubu FC Chimki, który występuje w tamtejszej ekstraklasie. - Biorąc pod uwagę, że nie zobaczymy kolejnych 5-10 lat europejskich pucharów, mistrzostw Europy i mistrzostw świata (wszystkie te organizacje nas nie zaproszą i generalnie straciły sens istnienia), nasz kalendarz z pewnością zostanie rozładowany. Potrzebujemy takiego turnieju. Sądzę, że Puchar Ligi będzie rozchwytywany i wypełni kalendarz. Myślę, że jego przepisy będą zbliżone do Ligi Mistrzów. To pozwoli nam przyciągnąć na stadiony jeszcze więcej naszych fanów. Ten turniej będzie uzasadniony. Plus to wsparcie finansowe dla klubów, bo turniej będzie komercyjny. Każdy uczestniczący klub otrzyma dodatkowe fundusze. Turniej ma prawo istnieć, a w obecnej sytuacji będzie cieszył się zainteresowaniem – zachwycał się działacz.

Rosyjski dziennikarz nie ma litości dla rosyjskiej wersji Ligi Mistrzów. "Mistrzostwa przepompowni"

Okazuje się jednak, że zdania na ten temat są podzielone. Po pomyśle stworzenia własnej Ligi Mistrzów "przejechał" się za to jeden z rosyjskich dziennikarzy. Na portalu football24.ru czytamy, że jest to "drenaż mózgów", a cały turniej został nazwany "mistrzostwami przepompowni" (w języku rosyjskim określenie na źle zorganizowany lub słaby turniej – red.).

"Do startu sezonu zostało tylko kilka dni – to najlepszy czas dla wielkich umysłów rosyjskiego futbolu na opracowanie nowych rozgrywek. Tradycyjnie RFU (rosyjska federacja – red.) i RPL (liga rosyjska – red.) tak naprawdę nie myślą o negatywnych konsekwencjach, a nawet lekka krytyka odpowiednika Ligi Mistrzów jest odbierana z wrogością" – czytamy w tekście.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Dalej autor postanowił rozprawić się z argumentacją zwolenników stworzenia tego turnieju. Najpierw odniósł się do napiętego kalendarza. Przytoczył fakty, że tylko trzy kluby rosyjskie grały w fazach grupowych pucharów w zeszłym sezonie i tylko one mogłyby narzekać na zmiany w kalendarzu. Po drugie poinformowano, że turniej miałby przynieść aż dwa miliardy rubli zysku. "Jest tylko jeden zasadniczy szczegół - pieniądze nie będą tak po prostu przekazywane, trzeba je zarobić na boisku organizując mecze, wydając środki, w tym zawodników" – stwierdził dziennikarz.

A takich kosztów kluby mogą nie zechcieć ponosić. "Ważny punkt - Puchar Ligi nie będzie miał statusu oficjalnego. Giganci nie będą mieli motywacji, by ryzykować zdrowiem liderów. Zresztą nie tylko oni wystawią rezerwy. Jaki jest sens wystawiania kluczowego gracza na turniej, który w zasadzie nie istnieje? Jedna lub dwie kontuzje i logiczne pytanie: 'O co gramy?' Jeśli zawodnik z topowego klubu dozna kontuzji w Lidze Mistrzów lub w meczu reprezentacji narodowej, to źle, ale uczciwie. Kiedy Malcolm (gwiazda Zenita – red.) potknie się w ramach tego, co jest napisane na kolanie, jest to coś z alternatywnej rzeczywistości. Nikt nie będzie pamiętał zwycięzcy Pucharu Ligi, nikt nie będzie gratulował królowi strzelców, a bramki nie przejdą do oficjalnej historii. Pustka" – kontynuuje dziennikarz.

Autor dochodzi do wniosku, że zamiast tworzyć nowy turniej, który, nawiasem mówiąc, ma dosyć skomplikowaną formułę rozgrywek, należy zmodyfikować i usprawnić istniejące turnieje, czyli ligę i krajowy puchar. "Zwykle nowy produkt powstaje po udoskonaleniu starych. Nikomu nigdy nie przychodzi do głowy wypuszczanie nowego iPhone'a co miesiąc lub aktualizowanie konsoli do gier nie raz na pięć do siedmiu lat, ale co roku. RFU ma swoją własną logikę" – kończy dziennikarz.

Więcej o:
Copyright © Agora SA