Robili koktajle Mołotowa, przerzucali cukier, sypali piach do worków, teraz szykują się na puchary. 150 km od linii frontu

Kacper Sosnowski
W Połtawie snują plany o europejskich pucharach, choć do niedawna na stadionie produkowali koktajle Mołotowa, a klubowy biurowiec zamienili w schron. Ich kibice walczą na froncie, ale mają ze sobą szaliki ukochanej drużyny. Worskła Połtawa jako jedna z pierwszych ukraińskich klubów trenuje do nowego sezonu. 150 km od linii walk.

Treningi wznowiła na początku czerwca, jako jedna z pierwszych ukraińskich drużyn. I jedna z nielicznych, która siedzibę ma blisko linii frontu. Połtawę od działań zbrojnych dzieli ok. 150 kilometrów. To dużo i mało. Mało, bo w ciągu dnia zwykle słychać tylko kilka alarmów bombowych. Dużo, bo miasto wygląda niemal jak przed wojną - poza podmiejskimi obiektami wojskowymi, w które trafiło kilka rosyjskich pocisków. Ale przy  obrazkach z Mariupolu czy Siewierodoniecka mury Połtawy wyglądają jak z innego świata. Ale w głowach mieszkańców aż takiego spokoju nie ma, bo przyszłość jest niepewna. Każdy chce toczyć normalne życie.

Piłkarska produkcja koktajli Mołotowa oraz worków z piaskiem

- Syreny bombowe rozbrzmiewają cztery-pięć razy dziennie, szczęśliwie rakiety na razie nas omijały - mówi Sport.pl Artem Lobanow, rzecznik prasowy Worskłej Połtawy, który jest też dziennikarzem. Chociaż nadal nie wiadomo, w jakim kształcie i na jakich zasadach ruszy liga ukraińska (ma wystartować w sierpniu), to Worskła - tak, jak cztery inne klubu z Ukrainy - w lipcu zacznie eliminacje europejskich pucharów.

Worskła obok Dnipro jest jedynym z najbardziej wysuniętym na wschód klubem, który cały czas trenuje u siebie. Od czasu wybuchu wojny w Donbasie w 2014 roku Zoria przeniosła się do Zaporoża, a Szachtar do Kijowa. Jak na ironię losu, nawet w stolicy Ukrainy klubowe budynki Szachtara dotknęły rosyjskie rakiety.

W Połtawie też jednak mają swoje problemy. - Każda syrena wywołuje niepokój, przerywa pracę, pochłania myśli. Gdy rozbrzmiewa alarm, powinniśmy udać się do schronu. Był trening, że alarmy wyły co 20 minut. Nigdy nie wiemy, czy te alarmy ostrzegają przed rakietami skierowanymi dla nas, czy takimi, które przelecą gdzieś indziej. Oczywiście nie porównujemy tego z tym, co przeżywali ludzie w innych miastach i regionach - Charkowie czy Donbasie. Ale nie jest łatwo - mówi Sport.pl Łobanow.

Klub od początku wojny przystosował się do nowej sytuacji. Zawodnicy i personel pomagali w produkcji koktajli Mołotowa. To na stadionie Worskłej napełniano worki z piachem dla armii. - Chodziło, aby pomóc w budowie umocnień i zapór przy wjeździe do naszego okręgu. Worki z piaskiem napełniał, kto mógł, piłkarze, ale też dzieci. Ten piasek przetransportowały tu ciężarówki, wysypały to na naszą bieżnię, a potem trzeba było już tylko napełnić nim worki – relacjonuje nasz rozmówca. Miejscowy stadion ze swymi budynkami zamienił się na chwilę w magazyn pomocy humanitarnej.

Magazyn humanitarny w klubieMagazyn humanitarny w klubie fot. Worskła Połtawa

- Trzymano u nas różne produkty, piłkarze pomagali je ładować do magazynów - mówi Łobanow. W ciągu kilku dni trzeba było przerzucić np. 18 ton cukru.

- Pomagaliśmy też osobom, które przyjechały tu ze wschodu kraju, był tu taki swoisty punkt informacyjny, ale nie było potrzeby, by ktoś spał na stadionie. Ludzie byli rozlokowani w całym mieście - opisuje.

Kibic oddał całe oszczędności armii. "Tego kraju nie da się pokonać!"

Klub zbierał i transportował sprzęt dla ukraińskiego wojska (zakupił terenowy samochód dla bojowników Obrony Terytorialnej Połtawy), a prezydent klubu zaopatrzył w żywność i leki miejscowy szpital. Zawodnicy odwiedzali rannych żołnierzy. Bohaterem Połtawy został jednak klubowy kibic, mały Aleksander, który oddał ponad 5,5 tysiąca hrywien (niemal tysiąc złotych), czyli wszystkie swoje oszczędności, dla ukraińskich sił zbrojnych. Chłopak marzył o zdjęciu z bramkarzem Dmitro Riznykiem, reprezentantem Ukrainy. Zespół Połtawy zaprosił go na trening. Sasza mógł sobie zrobić zdjęcie nie tylko z idolem, ale i całą drużyną. "Tego kraju nie da się pokonać!" - brzmiał dumnie klubowy wpis w mediach społecznościowych.

Kibic Połtawy oddał swe oszczędności na pomoc armii,Kibic Połtawy oddał swe oszczędności na pomoc armii, fot. Worskła Połtawa

Kibice w najbliższym czasie będą wspierać drużynę dobrymi myślami i wpisami w internecie, zajęci są czym innym. Wielu fanów Worskłej wstąpiło do wojska. W mediach społecznościowych zresztą chętnie pokazują się z karabinem i klubowym szalikiem. Jak słyszymy, barwy, flagi, przynależność do jakieś grupy w tym trudnym czasie ma szczególne znaczenie. Na głównym budynku stadionu widnieje zresztą wielka flaga z napisem "Jedna Ukraina".

- To akcja, która ma na celu pokazać jedność naszego kraju. Że Ukraina jest od Lwowa do Doniecka, od Ługańska do Krymu, my ciągle jesteśmy jednym narodem - tłumaczy nam Łobanow. - Tak przy okazji dziękuję waszemu prezydentowi za słowa, że między Ukrainą i Polską nie ma teraz granic. Nasze relacje nie były zawsze kolorowe, ale historia pokazała, kto jest naszym bratem. Mam ogromną wdzięczność dla całego waszego narodu - podkreśla na każdym kroku. Niebawem tę wdzięczność będzie ją mógł Polakom okazać osobiście.

Kilkanaście osób na treningu i wyjazd do Polski

Łobanow wie, jak bardzo jego rodakom pomaga Polska, bo sam wysłał rodzinę do Warszawy, więc relacje znad Wisły ma z pierwszej ręki. Worskła niebawem przyjedzie do Polski, by mogła normalnie trenować. Na pierwszych czerwcowych treningach zespołu po wznowieniu zajęć było tylko kilkunastu zawodników. Obcokrajowcy z Ukrainy przecież wyjechali.

- Teraz mamy dwa treningi dziennie, na początku graczy nie było wielu. Trenerzy ćwiczyli tylko z ukraińskimi zawodnikami pierwszego zespołu. Kadrę uzupełniliśmy o kilku młodych chłopaków i teraz zawodników jest dwudziestu – relacjonuje nasz rozmówca. Dodaje, że zagraniczni gracze i liderzy drużyny jak choćby Ibrahim Kane, Najeeb Yakubu, dołączą do zespołu już w Polsce. Po pierwszym weekendzie lipca Worskła ma przyjechać na obóz do Arłamowa, będzie tam około dwóch tygodni. Potem na chwilę odwiedzi Warszawę, by udać się do Sztokholmu. To tam drużyna zagra dwa mecze w Lidze Konferencji z AIK Solna i w delegacji, i jako gospodarz. Klub przez chwilę myślał o rozegraniu "domowego" meczu w Polsce, ale ostatecznie z tego pomysłu zrezygnował. Pracownik połtawskiej drużyny cieszy się, że piłkarze wracają do zajęć, że w klubie znów trenują dzieciaki, przez co codzienne myśli o bombach, rakietach, rannych i ofiarach tej wojny na chwilę mogą gdzieś przeminąć. Sport jest jednak ciągle na drugim planie.

- Jeden ze szwedzkich dziennikarzy zapytał mnie, jaki mamy cel w tych dwóch pucharowych meczach. Odpowiedziałem, że nasz główny mecz toczy się na Ukrainie i że tam mamy cel, jakim jest unicestwienie wszystkich Rosjan, którzy zaatakowali nasz kraj – przekazuje nam Łobanow.

Worskła pierwszy mecz z AIK zagra 21 lipca, rewanż odbędzie się sześć dni później. Oprócz ekipy w Połtawy w Polsce trenować będą też inne ukraińskie drużyny. Dynamo potwierdziło nawet, że mecz w el. Ligi Mistrzów z Fenerbahce będzie rozgrywało w Łodzi. Z zamiarem gry w Polsce nosi się Szachtar i Dnipro.

Więcej o:
Copyright © Agora SA