Fabricio Navarro był zawodnikiem rezerw klubu Atletico Tucuman, na co dzień grającego w argentyńskiej ekstraklasie. Według relacji tamtejszych mediów 21-latek wrócił do domu po treningu, zjadł posiłek i uciął sobie drzemkę. To w trakcie snu miało dojść do ataku serca.
- To dla nas wielka strata. Fabricio miał tylko 21 lat i większość życia spędził w klubie. Niestety został znaleziony w domu, gdy już nie żył - przekazał rzecznik prasowy Atletico Tucuman, Mario Avila.
"Atletico Tucuman z przykrością informuje o śmierci Fabricio Navarro. Młody człowiek, który urodził się w 2001 roku, doznał po południu zawału serca. Z szacunkiem i miłością towarzyszymy jego rodzinie i przyjaciołom w tym trudnym czasie" - czytamy na oficjalnym koncie klubu na Twitterze.
Navarro grał na pozycji napastnika. Tak samo jak każdy inny zawodnik regularnie był badany. Żaden z wyników nie wykazał żadnych problemów z sercem. Klub przekonuje, że śmierć zawodnika była nagła i całkowicie niespodziewana.
"Śmierć piłkarza wywołała alarm. Dlaczego tak się stało? Co się w ogóle stało?" - zastanawia się portal Clarin.com. - Nagłe zatrzymanie akcji serca i zgon u młodych ludzi zdarza się bardzo rzadko, ale niestety jest możliwe. Łączę się w bólu z rodziną zmarłego. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, co teraz przechodzą - powiedziała kardiolog Carolina Gonzalez, którą cytuje wspomniany portal.