Początek obecnego sezonu brazylijskiej Serie A w wykonaniu drużyny Flamengo nie należał do udanych. W pierwszych ośmiu spotkaniach zespół Paulo Sousy odniósł tylko trzy zwycięstwa i z dorobkiem zaledwie 12 punktów zajmował miejsce w środku ligowej tabeli. Wszyscy wierzyli, że mecz z ostatnią w klasyfikacji Fortalezą poprawi pozycję drużyny. Tylko że stało się zupełnie inaczej, a zespół prowadzony przez byłego selekcjonera reprezentacji Polski znów zawiódł.
W minioną niedzielę Flamengo niespodziewanie przegrało u siebie 1:2 z najsłabszym na ten moment zespołem brazylijskiej ligi. Porażka z Fortalezą wywołała kolejne w ostatnich dniach dywagacje na temat przyszłości Sousy w klubie z Rio de Janeiro. Portugalczyk ponownie stał się obiektem kpin i drwin ze strony sympatyków drużyny. Fani mają dość oglądania zespołu po wodzą 51-latka, krytykują jego styl pracy, jawnie żądając zwolnienia.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
I wiele wskazuje na to, że do takiej sytuacji dojdzie. Niewykluczone, że nawet w ciągu najbliższych dni. Jak informują dziennikarze "ESPN", nastrój kibiców udzielił się również władzom klubu. W najbliższych godzinach Portugalczyka czeka spotkanie z szefostwem Flamengo. Jak wskazują media, szansa natychmiastowego zakończenia współpracy jest w tym momencie bardzo realna.
W przypadku zwolnienia 51-latek może liczyć na sporą rekompensatę pieniężną. Odprawa może wynieść nawet 8 milionów reali brazylijskich (czyli ponad 7 milionów złotych). Kontrakt portugalskiego trenera z Flamengo obowiązuje do 31 grudnia 2023 roku.