"Trener szkockiej drużyny Steve Clarke prosił, aby nie mieszać wojny z piłką nożną. Jego drużyna 1 czerwca zmierzy się z Ukraińcami o awans na mundial. Prośba selekcjonera nie jest łatwa. Szkoccy kibice uczą się ukraińskiego hymnu, piłkarze sami wspierają rywala, a zawodnicy z Ukrainy biorą udział w jednym z najtrudniejszych zgrupowań. Po treningach sprawdzają, czy ich rodziny na Ukrainie będą dziś miały co jeść i pić"' - pisał przed tym wyjątkowym spotkaniem Kacper Sosnowski.
Wszyscy zdawali sobie sprawę, że mecz Szkocja - Ukraina, którego stawką był awans do finału baraży o mundial będzie czymś więcej niż tylko 90 minutami piłki nożnej. Na zwycięzcę tego spotkania czekała już Walia, która ma się z nim zmierzyć już 5 czerwca.
Jeszcze zanim wybrzmiał pierwszy gwizdek sędziego Danny'ego Makkelie, emocji nie brakowało. Na konferencji prasowej selekcjoner Oleksandr Petrakow dziękował gospodarzom za zrozumienie w tej trudnej sytuacji i przełożenie meczu, który pierwotnie miał się odbyć 24 marca. Z kolei Oleksandr Zinczenko ze łzami w oczach mówił, jak bardzo pragnie zakończenia wojny w swojej ojczyźnie. Te emocje było widać również w trakcie wyjścia piłkarzy na murawę i odgrywania hymnów narodowych. Ukraińcy wyszli owinięci we flagi swojego kraju, a jeszcze więcej flag było na trybunach Hampden Park.
I jak dyspozycja reprezentacji Ukrainy w tych okolicznościach wydawała się być sporą niewiadomą, tak szybko okazało się, że o formę gości na Hampden Park nie należy się martwić. W pierwszej połowie to Ukraińcy byli zespołem wyraźnie lepszym - stworzyli sobie kilka świetnych okazji do zdobycia bramki, a zarazem skutecznie powstrzymywali ataki Szkotów w zalążku.
Już w ósmej minucie po składnej akcji gości mocno pod poprzeczkę uderzył Wiktor Cygankow, jednak bramkarz gospodarzy Craig Gordon kapitalnie przeniósł piłkę nad bramką. Później dwukrotnie pojedynek z Gordonem przegrał napastnik Benfiki Lizbona Roman Jaremczuk.
Wobec tego sprawy w swoje ręce wziął ten najbardziej doświadczony. To Andrij Jarmolenko w 33. minucie gry otworzył wynik spotkania, po tym jak cudownie "skleił" piłkę po znakomitym długim podaniu Rusłana Malinowskiego i skutecznie przelobował wychodzącego Gordona.
Gospodarzy w pierwszej połowie stać było jedynie na niecelne uderzenie głową Granta Hanleya oraz strzał z powietrza nad poprzeczką w wykonaniu Johna McGinna. To sprawiło, że do przerwy Szkocja przegrywała z Ukrainą 0:1.
Gdy w drugiej części spotkania można było się spodziewać huraganowych ataków Szkotów, rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Już w 49. minucie po świetnym dośrodkowaniu Oleksandra Karawajewa celnym strzałem głową wynik na 2:0 podwyższył Roman Jaremczuk.
Ukraina przy korzystnym wyniku nie zamierzała cofać się do defensywy. Skutecznie zabrała piłkę swojemu rywalowi, rozgrywając ją bardzo długo i frustrując tym reprezentantów Szkocji. Swoje szanse na trzeciego gola mieli też Karawajew oraz Cyganków, ale nie byli w stanie pokonać Gordona.
Obraz gry zaczął się zmieniać nieco dopiero w ostatnich 20 minutach gry, w dużej za sprawą koszmarnej dyspozycji bramkarza gości Georgija Buszczana, który zaczął popełniać proste błędy w wyprowadzeniu piłki, a także miał problemy z jej złapaniem. Po jednej z takich sytuacji sygnał ostrzegawczy gościom dał John McGinn, który w świetnej sytuacji uderzył głową z pięciu metrów niecelnie.
W 79. minucie Buszczan podłączył Szkotów do prądu, źle interweniując na przedpolu. Piłka spadła na 16. metr do Calluma McGregora, a ten uderzył bez zastanowienia i Buszczanowi futbolówka przeleciała przez palce, po czym pomimo ofiarnej interwencji jednego z ukraińskich obrońców przekroczyła linię bramkową.
Gospodarze przycisnęli i walczyli do końca o wyrównującego gola, ale to się nie udało i w ostatniej akcji spotkania zostali bezlitośnie skontrowani. Po prostopadłym podaniu Oleksandra Zinczenki sytuację sam na sam z Gordonem wykorzystał Artem Dowbyk i ustalił wynik meczu na 3:1.
Ukraina zaprezentowała efektowny i skutecznu futbol, pokonała na wyjeździe Szkocję 3:1 i to ona zagra z Walią o awans na mistrzostwa świata w Katarze. To spotkanie już za cztery dni - 5 czerwca w Cardiff.