Pił, obstawiał, spał z nieletnią i został legendą. Zostało mu sześć miesięcy życia

Paweł Karpiarz
Sir Alexowi Fergusonowi kazał się "odpieprzyć". Obraził Roya Keana na drugi dzień po tym, jak dołączył do Manchesteru. Żartował z zamachów bombowych, spotykał się z terrorystami, nie wiedząc nawet, że nimi są. W szczycie popularności wikłał się w romanse, pił, przegrywał tysiące funtów, był bohaterem tabloidów i Rangersów. Andy Goram miał ciekawe życie, a teraz zapowiada, że "będzie walczył jak nigdy wcześniej". Na koniec maja dowiedział się, że zostało mu sześć miesięcy życia.

Rok 2001. Manchester United pod wodzą sir Alexa Fergusona mknie po kolejne mistrzostwo Anglii. W zasadzie ma je już zapewnione, bo w lutym przewaga wynosi aż 16 punktów. Ale oprócz Premier League są jeszcze inne rozgrywki, a konkretnie Liga Mistrzów. Już w ćwierćfinale Manchester wpadł na Bayern Monachium. A w kadrze nie było za wesoło. Ferguson miał duży ból głowy, bo kontuzji doznali bramkarze – Fabien Barthez i Raimond van der Gouw. Dwa miesiące wcześniej z klubu odszedł Mark Bosnich, a młody Amerykanin Paul Rachubka nie gwarantował odpowiedniego poziomu. Ferguson podjął decyzję – trzeba przynajmniej wypożyczyć jakiegoś bramkarza. Trener skontaktował się więc ze swoim młodszym bratem Martinem, który w klubie był szefem skautów. Zaczęli przeglądać dokumenty w poszukiwaniu kandydata. Ale żaden nie pasował trenerowi. W końcu Martin wskazał na kolejne dossier – Andy Goram.

Zobacz wideo "Zawieszam rękawice (ale tylko na chwilę) na kołku. Nie będzie przeskakiwania z MMA do boksu"

- Goram? – prychnął Ferguson. – Co ty gadasz? To gruby emeryt, który prowadzi pub w Motherwell i czasami gra dla lokalnej drużyny, jeśli ma jeszcze czas się upić. Po jaką cholerę go potrzebujemy?

Schizofrenik został legendą Rangersów i złamał serce trenerowi Celtiku

W 2001 roku Andy Goram rzeczywiście nie był najmłodszy. Miał 37 lat. Występował w Oldham Athletic, Hibernian i przede wszystkim w Rangers. I w tym ostatnim klubie został niekwestionowaną legendą. Kibice wybrali go najlepszym bramkarzem w historii klubu. Zagrał w nim 184 mecze. W siedem lat zdobył pięć mistrzostw kraju. Szczyt jego wielkości przypadł na 1996 rok. Rangersi grali na wyjeździe derbowe spotkanie z Celtikiem. Goram uwijał się jak w ukropie broniąc kolejne strzały przeciwników. Aż w końcu na pięć minut przed końcem obronił rzut karny wykonywany przez śniadego Holendra, Pierre'a van Hooijdonka. Nieprzypadkowo wspomniana została karnacja tego piłkarza. Później Goram wywołał rasistowski skandal nazywając rywala "brudasem bez ojca". Rangersi wygrali 1:0, a trener Celtiku Tommy Burns powiedział później: - Chcę, aby na moim nagrobku napisano "Andy Goram złamał mi serce".

 

Poza tym Goram rozegrał też 43 mecze dla reprezentacji Szkocji. Ferguson o tym wiedział, ale martwił go stan zdrowia bramkarza. W 1995 roku Goram opuścił zgrupowanie kadry. Oficjalny powód? "Nie był psychicznie przygotowany do wykonywania swoich obowiązków". Prawdziwy powód? Zdiagnozowano u niego łagodną schizofrenię, do czego piłkarz sam się przyznał. To był przyczynek do przyśpiewki, którą śpiewali kibice innych drużyn, m.in. Celtiku. Zwykle śpiewali "Jest tylko jeden…" i tu padało nazwisko piłkarza albo trenera. Przyśpiewka na temat Gorama brzmiała "Dwóch Andy Goramów, jest tylko dwóch Andy Goramów". Co ciekawe, sam bramkarz śpiewał tę przyśpiewkę w towarzystwie swoich. Ale kiedy śpiewali tak o nim rywale, wtedy się wściekał.

W 1998 roku odszedł z Rangersów. W tym samym roku był zawodnikiem Notts County (jeden mecz), Sheffield United (siedem meczów) i w końcu Motherwell, gdzie został na dłużej. Aż do 2001 roku, kiedy dwaj Fergusonowie zastanawiali się, co począć ze sprawą bramkarza. Schizofrenik w drużynie? To nie taki problem, skoro w angielskich ekipach nie brakowało oryginalnych osobowości. Pije? Dla niektórych piłkarzy to zaleta. Aż w końcu Martin użył ostatecznego argumentu: - On też jest Szkotem – powiedział.  Potem nastąpiła szybka kalkulacja. Manchester potrzebował go na trzy miesiące, Goram miał kontrakt na cztery. Miał kosztować 100 tysięcy funtów. Ferguson ponownie podjął decyzję – zadzwoni do niego następnego popołudnia.

Fergusonowi kazał się "odpieprzyć". "Masz dziesięć sekund"

Następnego dnia Andy Goram obudził się na kacu po całonocnej imprezie. Poprosił żonę, żeby zawiozła go na trening zespołu Motherwell. Po nim bramkarz wytrzeźwiał i sam mógł prowadzić samochód. Kiedy dojechał i wchodził do domu zadzwonił jego telefon. Goram odebrał, a w słuchawce usłyszał: - Cześć, tu Alex Ferguson. Chcę cię wypożyczyć do końca sezonu. Fabien Barthez jest kontuzjowany, van der van der Gouw też. W środę gramy z Bayernem w Lidze Mistrzów, a w niedzielę z Liverpoolem. Co ty na to?

Goram doskonale wiedział, co odpowiedzieć. - Odpieprz się, Allie – odburknął. Był bowiem przekonany, że po drugiej stronie słuchawki był jego kolega z Rangersów Ally McCoist, który próbował go wkręcić. Zresztą to z nim pił poprzedniego wieczora. Chwilę później telefon zadzwonił jeszcze raz. Goram znowu odebrał i tym razem usłyszał: – Masz dziesięć sekund na przyjęcie mojej oferty, tłusty draniu.

Andy zdał sobie sprawę z tego, że naprawdę rozmawiał z legendarnym trenerem Manchesteru United. – Zgadzam się, do cholery! – odpowiedział. I zaraz sobie uświadomił, że to mógł być spory błąd. Kilka lat wcześniej od razu zgodził się podpisać kontrakt z Hibernian. To nie spodobało się jego żonie, która nie chciała się przeprowadzać. Goram musiał się rozwieść. Miriam, jego trzecia żona, słyszała całą rozmowę. – Właśnie zgodziłem się na transfer do Manchesteru United – powtórzył Andy na wszelki wypadek. Jego żona tylko wzruszyła ramionami. - Jeśli przestaniesz pić i obstawiać swoje pieprzone wyścigi koni, to jestem za – odparła.

Alkohol, hazard, skandale seksualne. "Generalnie wszystko to, co tabloidy uwielbiają"

W 1992 roku Goram ożenił się ze swoją drugą żoną, Tracy. Był wtedy u szczytu popularności i zaczął korzystać z życia. Aż za bardzo. Pił i potrafił obstawić na raz 25 tysięcy funtów na wyścig konny. Ale do swojej żony sam miał żal. – Pewnego dnia zabrałem szwagra do Belfastu. A ta suka przyszła i sprzedała wszystko co widziała jednemu z tabloidów. Co widziała? Jak piłkarze Rangersów spotykają się z dziewczynami, piją i tak dalej. Generalnie wszystko to, co tabloidy uwielbiają – mówił. - Byliśmy u szczytu popularności. Dziewczyny wisiały nam na szyjach na pstryknięcie palca - dodał.

Brukowce uwielbiały Gorama, bo dostarczał sporo tematów. Miał trzy żony (z Miriam ostatecznie również się rozstał), ale też mnóstwo innych romansów. Wśród jego partnerek były gwiazdy porno, fanki, nawet nieletnie. Jedna z nich, 17-letnia Karen Johnston żaliła się prasie, że została potraktowana jak "piach na jego korkach". Uwierzyła w zapewnienia Andy'ego, że weźmie dla niej rozwód. Opowiadał, że Szkocją wstrząśnie gejowski skandal, bo w szatni Rangersów są piłkarze, którzy ze sobą sypiają. Kiedy pierwszy raz się spotkali, miała nadzieję, że zaprowadzi ją do luksusowego apartamentu. Zamiast tego znaleźli się w starej przyczepie kempingowej. – Śmierdziało, okna były rozbite. Pamiętam zimny wiatr, który wiał, kiedy kochaliśmy się w ciasnym łóżku – wspominała.

A po kolejnych upojnych nocach Goram jechał do swojej żony i dzieci. Ta znosiła kolejne wybryki bramkarza, aż miarka przebrała w 1994 roku. Wiosną Andy zniknął. Opuścił kilka meczów, a kiedy się pojawił, był zarośnięty, pijany i kontuzjowany (problem z kręgosłupem). Zaskakująco, trener nie wyrzucił go z zespołu, ale dał tydzień na odwyk. Tydzień zmienił się w dwa i pół tygodnia. Wszystko było w porządku, ale w końcu na wakacjach na Teneryfie, gdzie Andy był ze swoją rodziną, spotkał na plaży swoich dawnych kolegów z Oldham.

- Moja żona była bardzo zła: cały dzień spędziliśmy z chłopakami w barze, a potem przenieśliśmy się do hotelu. Piliśmy całą noc, a rano, kiedy wróciłem do swojego pokoju, dowiedziałem się, że rodzina odleciała. Poza tym zniknęły wszystkie moje rzeczy, a wraz z nimi paszport. Zostałem sam w obcym kraju na kolejny tydzień z czterdziestoma funtami w kieszeni – powiedział.

W 1998 roku na jaw wyszedł jego kolejny romans. Miał się spotykać z Janice Dunn, która pracowała dla Celtiku. Dodatkowo, miała dokonać aborcji ich dziecka. Tego było już za wiele dla piłkarza. Ogłosił on, że to kłamstwa rozpowszechniane przez jego wrogów, aby go pogrążyć. Jeśli rzeczywiście tak było, to osiągnęli swój cel. Goram przebywał wówczas na zgrupowaniu kadry przed mundialem. Ogłosił, że wyjeżdża twierdząc, że musi odpocząć i nie jest psychicznie gotowy. W reprezentacji już nie zagrał.

"Mam ci dać piłkę, bo jesteś Roy Keane? Pier... się!"

W 2001 roku podpisał kontrakt marzeń z wielkim Manchesterem United. Już pierwszego dnia doszło do zgrzytu. Andy został zaprowadzony do szatni przez asystenta, aby przywitać się ze wszystkimi.

- Podałem każdemu rękę. W końcu podszedłem do Roya Keana. Zmierzył mnie wzrokiem na wskroś z tym swoim zimnym wyrazem twarzy. Nie podniósł ręki. "Nie ma sensu się z tobą witać?", zapytałem, cały czas z wyciągniętą ręką. Odpowiedział: "nie".

Następnego dnia na treningu Andy skorzystał ze swojego atutu, czyli długiego podania pod pole karne przeciwnika. Keane, ustawiony w środku, miał do niego pretensje. – Bramkarz! Dlaczego, do cholery, nie dałeś mi tej je….. piłki?! – krzyknął. Goram nie pozostał dłużny. – Mam ci ją dać tylko dlatego, bo jesteś Roy Keane? Pier… się!

Kiedy piłkarze schodzili do szatni do Gorama podszedł Gary Neville. – Andy, oszalałeś? To jest Roy Keane. Nie zwykliśmy mu mówić, żeby się pier…… Przez następne trzy miesiące Keane z Goramem nie zamienili słowa. To była nienawiść od pierwszego wejrzenia. Miała ona podłoże polityczno-religijne. Keane był irlandzkim katolikiem. Sympatyzował z Celtikiem i nie znosił wszystkiego, co ma związek z Rangersami, którzy są protestantami. Dodatkowo, Goram grając do Rangersów dopuścił się mocnej prowokacji wymierzonej w katolików.

Żarty z zamachów i spotkania z terrorystami

To był bardzo niespokojny czas w Irlandii Północnej, w której trwał konflikt o podłożu etniczno-politycznym. Irlandzcy republikanie (głównie katolicy) ścierali się z lojalistami (głównie protestanci). Z racji tego, że w Irlandii Północnej większość stanowią ci drudzy, to Rangersi, kojarzeni ze środowiskiem protestanckim, mieli w tym kraju sporo kibiców. Jeździli tam na spotkania z nimi. Pewnego razu drużyna czekała w autobusie na trenera. Czas naglił, bo Rangersi mieli rozegrać mecz, a opiekun się nie pojawiał. Andy zgłosił się na ochotnika, że przyprowadzi szkoleniowca. Wszedł do sklepu i znalazł Waltera Smitha otoczonego przez ludzi. – Ten koleś ma bombę! – wrzasnął, udając przerażonego. Wszyscy momentalnie padli na ziemię.

To był "żart", ale nikomu nie było do śmiechu. Bomby wybuchały w Belfaście regularnie. Fanatycy jednej i drugiej strony mordowali się nawzajem. Goram chyba nieszczególnie interesował się tymi wydarzeniami. Dopóki nie nawiązał dwóch znajomości. Pewnego razu został zaproszony do pubu, bo ktoś chciał się z nim zobaczyć. Na spotkanie wyszedł mu postawny mężczyzna. – Miło cię poznać. Jestem Big Sam, rzeźnik Shankill – powiedział. Na co Goram odparł: – Cześć, Sam. Jak się miewa twój sklep mięsny?

Zapadła śmiertelna cisza. Big Sam był rzeźnikiem. Ale nie sprzedawał mięsa, tylko mordował katolików. "Rzeźnicy Shankill" to gang lojalistów, który ma na koncie mnóstwo zbrodni. Ulubioną metodą "rzeźników" było przemierzanie neutralnego terytorium taksówkami z londyńskimi numerami. Zabierali samotnych katolików, żeby ich potem wywieźć na odludzie i poderżnąć gardło.

Potem nie rozpoznał innej znanej postaci. W samolocie jakiś mężczyzna pochylił się nad nim i zapytał o Rangersów. Koledzy bramkarza potem mu wyjaśnili, że to był Billy "Król Szczurów" Wright, przywódca paramilitarnej organizacji Ulsterskich Sił Ochotniczych. Uważa się, że był zamieszany w około 20 zabójstw katolików, ale nie został skazany za żadne z nich. Najprawdopodobniej dlatego, że był współpracownikiem angielskiego wywiadu.

Ta krótka rozmowa spowodowała, że Andy został zabrany na rozmowę z funkcjonariuszami przy kontroli paszportowej. Goram przyznał, że spotkał Billy'ego w samolocie. Na pytanie czy wie, że Billy jest terrorystą Andy odpowiedział, że przecież nie miał na sobie kominiarki.

Rok później, w 1997 roku, Wright został uwięziony za grożenie kobiecie i zmarł w więzieniu. Pięć dni później Andy, który przypadkowo natknął się na niego w samolocie, założył na mecz czarną opaskę. To były derby z Celtikiem, który jest łączony z katolicką strefą wpływów. Dlatego też Old Firm Derby wzbudzają zainteresowanie w Irlandii. Prowokacja podziałała. Cały katolicki świat zaczął życzyć Goramowi ostatniego kręgu piekła. Policja wszczęła dochodzenie w tej sprawie. Andy wykręcił się jednak tym, że to na pamiątkę po jego ciotce. Zmarła cztery miesiące wcześniej. Wyglądało to na kolejny kiepski żart, ale policja nic nie mogła zrobić.

Goram naraził się jednak republikanom. Terroryści wysłali mu wiadomość o treści "jesteś trupem". Co gorsza, poinformowali go też, że znają adres zamieszkania jego matki. Nie blefowali, bo zmieścili go w wiadomości. Andy przyznał, że się przestraszył.

Manchester United jako początek terapii. "To było zaje..."

Jednak konflikt z Keanem nie mógł przesłonić plusów transferu do Manchesteru United. Goram nie dostał co prawda minut w meczach z Bayernem i Liverpoolem. Ferguson po treningach zadecydował, że wystawi na wpół gotowego Bartheza. Oba mecze z Bayernem Manchester przegrał. Tak samo jak z Liverpoolem. W Manchesterze Goram zagrał dwa mecze. W 33. kolejce wystąpił w spotkaniu z Coventry od początku. Puścił gola, a w 60. minucie był… zmęczony i nie mógł nawet wykopać piłki, więc został zmieniony. Tego dnia Manchester oficjalnie "przyklepał" mistrzostwo Anglii na pięć kolejek przed końcem.

Po spotkaniu podszedł do niego Ferguson i zapytał się, czy mu się podobało. – Nadal się podoba. To było zaje…..! – odparł Goram. - To dobrze. Założymy, że podpisaliśmy kontrakt z tobą specjalnie po to, aby wygrać Premier League – powiedział trener. Andy zagrał jeszcze 58 minut z Southampton. Puścił dwa gole, a Manchester przegrał, ale to nie miało już znaczenia.

W 2012 roku Goram zaczął chodzić na spotkania anonimowych alkoholików. Przyznał, że pije od 15. roku życia, przez 32 lata. – Jeśli nie przestanę tu i teraz, to umrę – powiedział. Na pytanie, czy był moment w jego życiu, kiedy alkohol odpuścił, odpowiedział bez wahania: - Tak, trzy miesiące w Manchesterze United. Dla mnie to był raj na ziemi. Spełniły się największe marzenia – powiedział. Udało mu się rzucić alkohol raz na zawsze.

Ale teraz naprzeciw Andy'ego stoi jeszcze groźniejszy przeciwnik.

Druzgocąca diagnoza. Goram wiedział, że jest źle, kiedy kazali mu przyprowadzić rodzinę

Zaczęło się około siedem tygodni temu, kiedy po raz pierwszy zaczął się gorzej czuć. Miał problemy z jedzeniem i piciem, ale sądził, że cierpi na zgagę. Zignorował jednak objawy. Na prześwietlenie udał się dopiero, kiedy ból stał się nie do zniesienia. Na dodatek zauważył, że mocno schudł.

- Myślałem, że mam ciężką niestrawność. To było tak, jakby mój przełyk był zablokowany. Po kilku tygodniach sytuacja się pogorszyła i nic się nie przedostało. Wszystko, co zjadłem lub wypiłem, nie dotarło do połowy mojego żołądka i zwróciłem to z powrotem. Nie mogłem spotkać się twarzą w twarz z moim lekarzem rodzinnym przez dwa tygodnie, kiedy byłem w całkowitej agonii. Straciłem 25 kilo w cztery tygodnie – mówi w rozmowie z "Daily Record".

Goram wiedział, że jest z nim źle, kiedy lekarze poprosili, aby zaprosił swoją rodzinę do szpitala. Ostatecznie był przy nim jego syn. Media na wyspach poinformowały, że były bramkarz usłyszał przerażającą diagnozę - rak przełyku w IV stopniu zaawansowania, a przerzuty rozprzestrzeniły się na wątrobę, prawe płuco, trzy kręgi i żebra. Operacja nie jest możliwa. Lekarze w Szkocji dają Goramowi jeszcze tylko sześć miesięcy życia. Może osiem, jeśli poddałby się chemioterapii. Ale Szkot odmówił. W zeszłym roku z rakiem walczyła jego była żona Miriam.

- Po tym, jak zobaczyłem, co to zrobiło z Miriam, moja decyzja została podjęta po rozmowach z nią i Dannym. Brać chemioterapię i pogrążać się w agonii ze względu na dodatkowe trzy miesiące i zerową jakość życia? Nie, dziękuję. Miriam przeszła sześć zabiegów chemioterapii i trzy sesje radiograficzne. To było piekielne. Jej partner Dale musiał nosić ją po schodach przez kilka tygodni. Ale miała cel, a ja takiego nie mam – przyznał Goram odnosząc się do tego, że jest nieuleczalnie chory.

- Lekarz powiedział mi: "Ciesz się codziennym życiem i żyj, jak to tylko możliwe". Mój ból jest do opanowania. Nadal mogę odwiedzać przyjaciół, kibiców i nadal być sobą. Będę tu tak długo, jak będę mógł. Jedyną różnicą jest odliczanie bomby zegarowej – powiedział legendarny bramkarz Rangersów.

 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.