Szymon Marciniak to jeden z czterech polskich sędziów, którzy będą pracować podczas mistrzostw świata w Katarze. Polski arbiter znalazł się rzecz jasna w gronie sędziów głównych. W grupie arbitrów liniowych znajdują się Tomasz Listkiewicz i Paweł Sokolnicki, a analizą VAR zajmować będzie się Tomasz Kwiatkowski.
Polscy sędziowie mają w obecnym sezonie dobre notowania, a Szymon Marciniak sędziował już osiem spotkań Ligi Mistrzów, w tym ćwierćfinał pomiędzy Realem Madryt a Chelsea oraz półfinał, w którym Liverpool mierzył się z Villarreal. 41-latek został tym samym pierwszym polski arbitrem, który prowadził spotkanie na poziomie półfinałów rozgrywek Ligi Mistrzów.
Marciniak opowiedział o swoich odczuciach dotyczących prowadzenia meczów tej rangi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym": - Od 2016 r. zadomowiliśmy się w czołówce europejskich arbitrów i nie czuję, żebyśmy z niej wypadli (...) To nie przypadek, że mieliśmy dwa mecze w 1/8 finału, dwa w 1/4 i jeszcze półfinał. Oczywiście pojawiła się nadzieja na któryś z finałów – na ten Champions League nie było szans, bo było jasne, że mecz na Saint Denis poprowadzi Francuz Clement Turpin. Dziś wiem jedno: żeby sędziować coś wyjątkowego na turnieju rangi mistrzowskiej trzeba mieć za sobą przynajmniej półfinał Champions League. Jest ważniejszy nawet od finału Ligi Europy czy Ligi Konferencji! Nie wiem, co będzie dla nas sufitem w Katarze, na razie zrobiliśmy pierwszy krok - wiemy, że tam jedziemy - opowiedział Marciniak.
41-latek zgarniał bardzo dobre oceny za sędziowane przez niego mecze, lecz po ćwierćfinałowym starciu Chelsea z Realem Madryt, trener ekipy z Londynu Thomas Tuchel zarzucił Marciniakowi zbyt frywolne zachowanie względem szkoleniowca "Królewskich" Carlo Ancelottiego: - Nie cieszyłem się razem z trenerem Realu, tylko uśmiechnąłem. Włoch jest po prostu miły, a trener Tuchel nie dodał, że pierwszym, który mi dziękował za dobre zawody był kapitan Chelsea Jorginho (...) Menedżer Chelsea był rozgoryczony i, kiedy zobaczył mnie jak, podając rękę trenerowi Ancelottiemu lekko się uśmiecham, mógł być niezadowolony - szukał pierwszego winnego. Najłatwiej zawsze wskazać sędziego. Ale akurat w tym meczu nie było pół sytuacji, po której mógł się czuć pokrzywdzony. Dziś jednak wiem, że do końca trzeba być "chirurgiem" i cieszyć dopiero w szatni - opisał całą sytuację Marciniak.
Dla polskiego arbitra nie będą to pierwsze mistrzostwa świata, podczas których będzie on sędziował. Wcześniej miał na to okazję podczas Mundialu w Rosji w 2018 roku. Wówczas Marciniak nie prowadził jednak tak prestiżowych starć, jak wyżej wspomniane w Lidze Mistrzów: - Balon dotyczący mojej osoby był napompowany do granic, to jedno. Moje chore ambicje i wygórowane oczekiwania w tamtym czasie, to drugie. Za ten drugi mecz dostałem wysokie oceny, choć w Polsce zrobiło się głośno po tym, jak nie podyktowałem karnego dla Skandynawów. Obejrzałem później ten mecz i dziś mówię: "To dla mnie bardziej jedenastka niż nie". Nim wyjechałem z Rosji, poszedłem do szefa sędziów, Pierluigiego Colliny i zapytałem, czy dostanę jeszcze jakieś spotkanie. Włoch się uśmiechnął i powiedział, że mnie zna, że wie, że przyjechałem z nastawieniem poprowadzenia nawet i sześciu meczów, ale do dyspozycji ma fantastycznych i doświadczonych arbitrów - dodał 41-latek,
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Arbiter opowiedział również, że w czasie swojej kariery dwukrotnie zmagał się z poważnymi urazami. Udało mu się jednak je pokonać i jest gotowy na sędziowanie w Katarze: - Nie powiem, że chcę być w ćwierćfinale czy półfinale. Jak zdrowie dopisze, jak dopisuje teraz i jak będę sędziował na takim poziomie, na jakim sędziuję teraz, to niczego się nie boję, jestem gotowy na każde spotkanie. Tam, gdzie będę potrzebny, można na mnie liczyć - powiedział Marciniak.
- Wcześniej miałem dwa kiepskie sezony - wiosną 2019 r. zmagałem się z bólem kręgosłupa i przepukliną, a przed rokiem, z powodu powikłań pocovidowych albo kłopotów z tarczycą konieczne było leczenie kardiologiczne, ponieważ przechodziłem tachykardię, czyli zaburzenie rytmu pracy serca. Wiosną 2019 r. stanąłem przed poważnym problemem: operować kręgosłup czy nie. Ilu lekarzy, tyle diagnoz. W końcu nie zdecydowałem się na zabieg, ale sędziowałem z "klapniętą stopą". Miałem paraliż dwóch palców prawej stopy, nie byłem w stanie biegać w prawo. Było coraz gorzej, noga nie prowadziła, jak należy. W marcu sędziowałem mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów FC Barcelona - Olympique Lyon i wziąłem wolne w UEFA. Przeszedłem porządną rehabilitację i wyleczyłem się bez zabiegu - opowiedział o swoim powrocie do zdrowia Marciniak. MŚ w Katarze według planu powinny rozpocząć się 21 listopada i potrwają do 18 grudnia.