Od kilku dni mówi się o tym, że Robert Lewandowski chce opuścić po tym sezonie Bayern Monachium, ale władze klubu mają nie wrażać na to zgody. Teraz niemiecki "Bild" donosi, że Bawarczycy poważnie rozglądają się za następcą Polaka.
"W tym tygodniu powinno odbyć się tajne spotkanie z przedstawicielami Sasy Kalajdzicia, napastnika VfB Stuttgart" - czytamy w artykule dziennika. To potwierdzałoby doniesienia "Kronen Zeitung" z kwietnia. Dziennikarze tego medium pisali wówczas, że 24-latek może zastąpić Lewandowskiego.
W piątek "Bild" poinformował, że monachijczycy już skontaktowali się z obozem Kalajdzicia w celu negocjacji. Teraz wszystko powinno potoczyć się bardzo szybko. W doniesieniach medialnych czytamy, że austriacki napastnik jest kolejną opcją dla Bayernu, obok Sebastiana Hallera (Ajax Amsterdam) i Sadio Mané (Liverpool).
Austriak ma kontrakt z VfB do 2023 roku, tak długo jak Lewandowski w Monachium. - Nie było żadnego telefonu z Bayernu. Kiedy takowy nadejdzie, zdecyduję, czy odpowiedzieć tak, czy nie. Fakt jest taki: Sasa ma jeszcze roczny kontrakt i rozmawiamy z nim również o przedłużeniu - powiedział ostatnio dyrektor sportowy Stuttgartu Sven Mislintat.
Dziennikarze "Bilda" twierdzą jednak, że Kalajdzić zdecydowanie chce zrobić kolejny krok i przejść do większego klubu. Ustalili też, że mistrzowie Niemiec będą musieli zapłacić za niego około 20 milionów euro.
Takie informacje pozwalają sądzić, że stanowisko Bayernu w sprawie Lewandowskiego słabnie. Sprzedaż snajpera Barcelonie miałaby dać klubowi zastrzyk gotówki nawet do 35 milionów euro, co pozwoliłoby na spokojne ściągnięcie Kalajdzicia.
Do sprawy odniósł się też honorowy prezydent bawarskiego klubu, który uważa, że Lewandowski zostanie z obecną drużyną do końca kontraktu, czyli do czerwca 2023 roku. I takiego stanowiska jego zdaniem powinni trzymać się zarządzający Bayernem. - Moje zdanie brzmi: nie sprzedawać. Teatr skończy się 2 września, można z tym żyć - powiedział Uli Hoeness cytowany przez "Kicker".