Rezerwy pokonały swój 1. zespół w Pucharze Finlandii. 95. minuta i taaaaki samobój [WIDEO]

W czwartej rundzie Pucharu Finlandii doszło do niemałej sensacji. Tampereen Ilves został pokonany przez swoją drużynę rezerwową 2:1. Decydujący gol padł w 95. minucie spotkania po kuriozalnym błędzie bramkarza.

W środę odbył się mecz czwartej rundy Pucharu Finlandii. Na Ratinan Stadion Tampereen Ilves zmierzył się ze swoim drugim zespołem. Już od początku spotkania zapowiadało się, że może dojść do niemałej sensacji. 

Zobacz wideo Vuković nie może narzekać na brak ofert. "Z odbieraniem telefonu nie mam problemu"

Rezerwy Tampereen Ilves pokonały klub po kuriozalnym błędzie bramkarza

Na prowadzenie w 35. minucie rywalizacji wyszła finlandzka drużyna rezerwowa. Po kapitalnym podaniu do bramki piłkę posłał Max Minkkinen. Jednak już po kwadransie od rozpoczęcia drugiej połowy padł gol wyrównujący. Autorem bramki był Ariel Ngueukam. I gdy wydawało się, że takim właśnie wynikiem zakończy się środowe spotkanie, wtedy doszło do kuriozalnej sytuacji.

W 95. minucie spotkania Leo Kyllonen przechwycił tuż przy linii bocznej długie podanie od bramkarza drużyny przeciwnej. Obrońca nie mógł spokojnie rozegrać akcji, ponieważ z tyłu naciskał go rywal. Chcąc wyjść z opresji, Kyllonen podał piłkę do golkipera swojej drużyny Eetu Huuhtanena, który akurat znajdował się na końcowej linii pola karnego. Podanie było jednak na tyle nieprecyzyjne, że futbolówka minęła nogę bramkarza i poleciała prosto w kierunku pustej bramki. Choć Huuhtanen ruszył za piłką, to ta zdążyła już wpaść do siatki. 

Tym samym rezerwy Tampereen Ilves pokonały pierwszą drużynę, sensacyjnie eliminując ją z dalszej rywalizacji w turnieju. Główny zespół stracił szansę na powtórzenie wyniku z 2019 roku, kiedy to wywalczył Puchar Finlandii. 

Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl

Błąd bramkarza w środowym spotkaniu nie jest rzadkim obrazkiem w piłce nożnej - do podobnej sytuacji doszło w 2009 roku podczas pamiętnego meczu pomiędzy reprezentacją Polski a Irlandią Północną. Wtedy to przy stanie 2:1 dla gospodarzy Michał Żewłakow wycofał futbolówkę do Artura Boruca. Nieatakowany przez nikogo bramkarz, zamiast przyjąć piłkę, postanowił ją wykopać. Tylko że golkiper nie trafił w futbolówkę. Jak się później okazało piłka niefortunnie podskoczyła na kępce trawy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA