Władze Radomiaka Radom w ostatnim czasie kompromitują się niemal na każdym kroku. Kilka tygodni temu zupełnie niespodziewanie podjęto decyzję o zwolnieniu pracującego od dłuższego czasu trenera Dariusza Banasika i zastąpieniu go Mariuszem Lewandowskim. Ten ruch wzbudził ogromne kontrowersje, ponieważ większość osób śledzących poczynania Radomiaka zdawała sobie sprawę, że 48-letni szkoleniowiec robił wynik ponad stan.
Teraz na jaw wyszła nowa afera w radomskim klubie, która wzbudziła poruszenie w społeczności piłkarskiej. Jak udało się ustalić portalowi WP SportoweFakty w Radomiaku pracuje lekarz, który nie ma odpowiedniej licencji wymaganej do pracy w ekstraklasie. Chodzi tutaj o pochodzącego z Rumunii Alexandru Buzę, który został sprowadzony do Radomia przez mołdawskiego dyrektora sportowego Oktawiana Moraru.
Na oficjalnej stronie klubowej Buza widnieje jako lekarz klubowy i rzeczywiście współpracuje z zespołem, o czym otwarcie mówił już kilkukrotnie prezes klubu Sławomir Stempniewski. Jednak we wniosku licencyjnym złożonym przez Radomiaka przed sezonem widnieje inne nazwisko - Jacek Mikołajuk. Ten lekarz faktycznie posiada wymaganą licencję, ale w rzeczywistości nie pełni swojej funkcji. - Aleksandru Buza przedstawił dyplom lekarski, którego kopię klub posiada. Obecnie w Polsce nie ma obowiązku nostryfikacji dyplomu. Klub nie wymagał jego weryfikacji - skomentował całą sprawę Radomiak.
To jednak nie wszystko. Okazuje się, że Alexandru Buza nie widnieje nawet w Centralnym Rejestrze Lekarzy, czyli de facto nie ma prawa do wykonywania zawodu w Polsce. Mołdawianin nie ma także pozwolenia na pracę od Ministerstwa Zdrowia. Jest to o tyle zaskakujące, że pomimo braku uprawnień Buza ma zarejestrowaną w naszym kraju prywatną praktykę lekarską. W dodatku jest ona wpisana pod adresem jednego z radomskich hoteli, którego właścicielem jest prężnie działający w Radomiaku skazany za korupcję były sędzia piłkarski Grzegorz Gilewski.