"Jakiś meczyk mnie czeka za chwilę" - napisał Wojciech Kowalczyk na Twitterze na kilka chwil przed rozpoczęciem spotkania pomiędzy Realem Betis a FC Barceloną. Były reprezentant Polski pojawił się na Estadio Benito Villamarin, gdzie spotkał się z przedstawicielami swojego dawnego klubu. Kowalczyk otrzymał pamiątkową koszulkę, którą wręczył mu prezes Angel Haro. Na koszulce znajdował się numer 672.
Sprawa numeru na koszulce Kowalczyka była bardzo wyjątkowa. Niektórzy łączyli je ze słynnym "711", czyli liczbą połączeń, które Czesław Michniewicz wykonał z "Fryzjerem". - Nie, nie są to połączenia z "Fryzjerem". To akurat numer określający, którym debiutującym zawodnikiem byłem w Betisie w oficjalnym meczu. Akurat przypadł mi numer 672. Na początku zrobił się chaos, ale wiem przez kogo. Jest na ramce specjalna etykieta, która wyjaśnia, dlaczego akurat ten numer - zdradził Wojciech Kowalczyk w rozmowie z "Kanałem Sportowym".
Kowalczyk opowiedział także o swoim spotkaniu z dyrektorem sportowym FC Barcelony. - Byłem na loży prezydenckiej, był też Mateu Alemany. Strzeliłem sobie z nim zdjęcie, zapytałem także o Lewandowskiego. Ale nie zdradzę, co mi powiedział - dodał były reprezentant Polski.
Wojciech Kowalczyk występował w Realu Betis w latach 1994-1997, kiedy strzelił 14 goli w 62 meczach we wszystkich rozgrywkach. Były reprezentant Polski był częścią zespołu, który najpierw awansował do Pucharu UEFA (obecnie Liga Europy), a w ostatnim sezonie wywalczył awans do Pucharu Zdobywców Pucharów. Real Betis nie był jedynym klubem z Hiszpanii, który reprezentował Kowalczyk, ponieważ w pierwszej części sezonu 1997/1998 grał dla Albacete, a sezon kończył jako piłkarz Las Palmas.