Mieli wygrać 22:1 i wygrali 22:1. AC Arles liderem. "Prawdziwy skandal"

AC Arles potrzebowało wygrać 22:1 w spotkaniu Septemes-les-Vallons, aby objąć prowadzenie w tabeli. I tak się właśnie stało. Prezes dotychczasowych liderów w lidze grzmi: "Prawdziwy skandal".

Zdarzają się takie wyniki meczów piłkarskich, które rodzą wiele pytań. I tak jest w przypadku wygranej AC Arles w ostatni weekend w 2. regionalnej lidze francuskiej (siódmy poziom rozgrywek w kraju). Drużyna ta wspięła się na szczyt tabeli po tym, jak w starciu z Septemes-les-Vallons triumfowała 22:1. Dziwi nie tyle liczba bramek, ile dokładnie taki wynik, jaki potrzebny był Arles do objęcia prowadzenia w rozgrywkach.

Zobacz wideo Wisła nad przepaścią. Brzęczek: Jakbym nie był optymistą, to musiałbym zrezygnować z pracy

Wynik 22:1 w meczu AC Arles - Septemes-les-Vallons. "Prawdziwy skandal" 

Nowi liderzy wyprzedzają klub FC Martigues dzięki lepszemu bilansowi bramek. Po tak wysokim wyniku AC Arles wyszli ze wskaźnika +34 do +55. Wynik meczu z Septemes-les-Vallons jest tym bardziej zaskakujący, że w pierwszym spotkaniu AC Arles przegrało 1:4. Do tego wszystkiego drużyna Septemes straciła "tylko" 48 bramek w 20 meczach, a teraz prawie połowę tego w trakcie jednego spotkania.

 "Prawdziwy skandal" – ocenił w rozmowie z "La Provence" Alain Nersessian. "Jesteśmy zobowiązani zadawać te pytania i wątpić w ten wynik. Nieuchronnie przyjrzymy się temu meczowi, aby móc zrozumieć, co mogło doprowadzić do tego niewyobrażalnego wyniku. Czekamy też na reakcję ligi. Oczekujemy tego, to była parodia futbolu - dodał.

Do sprawy odniósł się również prezes klubu Septemes-les-Vallons. Podkreślił on, że podejrzenia co do porozumienia obu zespołów są niezrozumiałe. I dodał jasno, że jego ekipa dosłownie się rozpada. Tylko jeden gracz w porównaniu z pierwszą rundą jest nadal zgłoszony do rozgrywek, a w Arles grali bez nominalnego bramkarza. Do tego stopnia, że rękawice dla jego zastępcy pożyczali przeciwnicy.

"Cieszę się, że nie straciliśmy trzydziestu bramek. Gdybyśmy zrezygnowali z meczu, Arles oskarżyłoby nas o faworyzowanie Martiguesa, nie wiedziałem nawet, że o tytule może decydować różnica bramek, przegralibyśmy z nimi 0:7 i nikt nic by nie powiedział. Stawianie pewnych zarzutów szpeci wizerunek klubu i relacje z fanami oraz sponsorami – wyjaśnił dla "Actu Foot" Salah Nasri.

Mimo wszystko, w obliczu tego zaskakującego wyniku władze francuskiej ligi śródziemnomorskiej postanowiły zamrozić wynik. Regionalna komisja dyscyplinarna spotka się w środę, aby zdecydować, czy wszcząć postępowanie wyjaśniające w sprawie rzekomego oszustwa.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.