Mieszkańcy Frankfurtu z pewnością na długo zapamiętają starcie Eintrachtu z West Hamem United w półfinale Ligi Europy. Po wydarzeniach sprzed tygodnia, kiedy to w Londynie doszło to kilku incydentów z kibicami obu drużyn, konflikt przeniósł się na ulice niemieckiego miasta.
Do starć pomiędzy fanami Eintrachtu i West Hamu doszło jeszcze przed spotkaniem. W okolicach dworca kolejowego zgrupowało się około ośmiuset kibiców z Londynu, którzy pojawili się tam w celu skonfrontowania swoich sił z miejscowymi fanami. Dwóch zwolenników angielskiej drużyny zostało rannych i odwieziono ich do szpitala. Niemiecka policja zatrzymała w sumie 30 osób, wśród których znajdowali się przedstawiciele obu stron.
Niedługo później doszło do kolejnych zamieszek w jednym z miejscowych pubów. Pod miejsce, w którym znajdowała się spora grupa kibiców West Hamu podjechały dwie furgonetki. W nich znajdowało się 15-20 kibiców Eintrachtu, którzy weszli do lokalu i zaatakowali Anglików. Jeden z nich został poważnie ranny.
To nie był koniec. Do kolejnego spotkania doszło tuż po meczu, kiedy wszyscy opuścili stadion i przenieśli się do centrum Frankfurtu. W okolicach ratusza doszło do jeszcze większego starcia, w którym brała udział grupa ponad tysiąca osób. Znów musiała interweniować policja, która użyła wobec kibiców armatek wodnych.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Jednak kibice Eintrachtu zapamiętają ten wieczór z innego powodu. Ich drużyna pokonała w czwartek West Ham 1:0 i dzięki temu wywalczyła sobie awans do wielkiego finału Ligi Europy, w którym zmierzy się z Glasgow Rangers. Świętowanie rozpoczęło się tuż po ostatnim gwizdku sędziego. Wtedy to ogromna grupa kibiców z Frankfurtu wbiegła na murawę, gdzie znajdowali się jeszcze piłkarze obu drużyn.