"Jesteśmy świadkami kolejnej żałosnej chwili". Jorge Jesus chce wygryźć Sousę

Flamengo prowadzone przez Paulo Sousę nie najlepiej zaczęło sezon w Brazylii. Portugalczyka chce zastąpić na stanowisku trenera Jorge Jesus, który prowadził już brazylijski zespół w latach 2019-2020. Deklaracja doświadczonego szkoleniowca zdecydowanie nie spodobała się Sousie, jego agentowi, a nawet brazylijskim mediom. - Jesteśmy świadkami kolejnej żałosnej chwili - grzmi Hugo Cajuda.

Paulo Sousa kolejny raz został bohaterem zamieszania w Brazylii. Wszystko za sprawą zachowania Jorge Jesusa, byłego trenera Flamengo, które prowadzi obecnie Sousa. Doświadczony szkoleniowiec zadeklarował, że chce wrócić do pracy w klubie z Rio de Janeiro. Wszystko z powodu słabych wyników, jakie osiąga zespół na początku sezonu pod wodzą byłego selekcjonera reprezentacji Polski. 

Zobacz wideo Wisła nad przepaścią. Brzęczek: Jakbym nie był optymistą, to musiałbym zrezygnować z pracy

Burza w Brazylii wokół Paulo Sousy. Menadżer Portugalczyka stanął w obronie swojego klienta

Drużyna Flamengo od początku roku przegrała już rywalizację w mistrzostwach stanu, a także finał Superpucharu Brazylii. Znacznie poniżej oczekiwań radzi sobie także w rozgrywkach ligowych. W czterech meczach wywalczyła zaledwie pięć punktów. Wygrała tylko raz i zajmuje dopiero 11. miejsce w tabeli. Po każdym spotkaniu w brazylijskich mediach trwa dyskusja na temat gry zespołu i posady Paulo Sousy. Teraz jednak dziennikarze stanęli po stronie 51-latka.

Przedstawicielom mediów nie spodobała się postawa Jorge Jesusa. Doświadczony szkoleniowiec zadeklarował, że jest gotów wrócić do Flamengo i przejąć zespół. Podał nawet termin, do którego czeka na propozycję ze strony przedstawicieli klubu - 20 maja. "Chcę wrócić do Flamengo, ale to nie zależy tylko ode mnie" - powiedział, cytowany przez dziennikarza Mauro Cezara. Brazylijczycy wypominają Jesusowi, że w 2020 roku z własnej woli opuścił klub. Nie ma zatem prawa teraz podważać pozycji Paulo Sousy, niezależnie od wyników Flamengo.

Takiego samego zdania jest też obóz byłego selekcjonera reprezentacji Polski. Menadżer Portugalczyka, Hugo Cajuda, przygotował specjalne oświadczenie, w którym nie zostawił suchej nitki na Jorge Jesusie. Jego zachowanie nazwano "żałosnym". 

"Widzimy kompletny brak wstydu. Jesteśmy świadkami kolejnej żałosnej chwili. Tylko ktoś zdesperowany może pokazać taki brak etyki, profesjonalizmu i szacunku. Ten człowiek wdał się w kolejny żałosny epizod. Osoba ta ujawnia całkowity brak uczuć do instytucji Flamengo, wbrew temu, co twierdzi, ponieważ próba destabilizacji w ten sposób "zaprzyjaźnionego" klubu jest niedopuszczalna. To niespotykany dotąd atak na kolegów i rodaków, ale co więcej, jest to atak na klasę zawodowych trenerów piłki nożnej, atak na etykę i godność" - czytamy. 

Wprawdzie menadżer Paulo Sousy nie powinien raczej moralizować na temat etyki, patrząc, w jaki sposób jego klient rozstał się z PZPN i reprezentacją Polski, jednak trudno nie przyznać mu racji. Podobnie uważają działacze Flamengo, którzy podobno zasugerowali zawodnikom, by nie spotykali się z Jorge Jesusem po tym, jak Gabigol zjadł z nim lunch. Uważają, że podważa to autorytet Paulo Sousy. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.