Łukasz Fabiański i jego West Ham United nie zagrają w finale Ligi Europy. Angielska drużyna przegrała rywalizację o awans z Eintrachtem Frankfurt. Przed tygodniem niemiecka drużyna zwyciężyła w Londynie 2:1. W rewanżu na własnym boisku wygrała natomiast 1:0 i w całym dwumeczu 3:1.
West Ham sam nie ułatwił sobie zadania, jeśli chodzi o odrabianie strat z pierwszego meczu. Już w 19. minucie swoją drużynę osłabił Aaron Cresswell. Angielski obrońca, po analizie VAR, obejrzał czerwoną kartkę. Wystarczyło niespełna dziesięć minut, by Eintracht wykorzystał przewagę liczebną. W 25. minucie gola na 1:0 strzelił Rafael Borre.
West Ham się nie poddał i starał się odrobić straty. Grając w osłabieniu, przeciwko mądrze broniącej się drużynie rywali, londyńczykom trudno było jednak skutecznie zagrozić bramce strzeżonej przez Kevina Trappa. Eintracht do tego skutecznie grał na czas. Fakt ten w pewnym momencie mocno zirytował Davida Moyesa. Szkocki menedżer West Hamu wyładował swoją złość na piłce. W 69. minucie poprosił dziewczynę podającą piłki, by szybko rzuciła do niego piłkę. Następnie wściekły kopnął ją tak, że niemal trafił w głowę dziewczyny.
Zachowanie menedżera West Hamu nie uszło uwadze sędziego prowadzącego spotkanie. Jesús Gil Manzano ukarał Moyesa czerwoną kartką i odesłał go do szatni. Anglicy dokończyli mecz już bez swojego szkoleniowca na ławce. Przegrali i muszą odłożyć plany o europejskim sukcesie przynajmniej do następnego sezonu. Szkot po zakończeniu meczu przeprosił za swoje zachowanie. W całej sytuacji wykazał się sporą dawką humoru. - Muszę przeprosić za kopnięcie piłki, ale została idealnie wystawiona do uderzenia wolejem - próbował obrócić całą sytuację w żart.
Niemiecki klub w finale rozgrywek zmierzy się z inna brytyjską drużyną, Glasgow Rangers. Szkoci pokonali w czwartek RB Lipsk 3:1 i zwyciężyli w dwumeczu 3:2. Finał odbędzie się 18 maja w Sewilli.