Od końcówki lutego, gdy Rosjanie zaatakowali Ukrainę, rosyjski sport praktycznie przestał mieć jakiekolwiek znaczenie na arenie międzynarodowej. FIFA i UEFA jako jedne z wielu zawiesiły tamtejsze drużyny i zespół narodowy. Skorzystała na tym reprezentacja Polski, która bezpośrednio awansowała do finału baraży o mundial w Katarze, który ostatecznie wygrała 2:0, pokonując Szwecję.
Na pozostanie w Rosji zdecydowało się trzech Polaków - Rafał Augustyniak (Ural Jekaterynburg), Maciej Rybus (Lokomotiw Moskwa) i Sebastian Szymański (Dynamo Moskwa). W kontekście dwóch pierwszych często mówiono, że nie należy ich powoływać do reprezentacji Polski, dopóki nie zdecydują się odejść ze swoich drużyn.
Głośno było również o Szymańskim. W marcu pojawiły się doniesienia, że 22-latek na początku kwietnia pożegna się ze stolicą Rosji i przeniesienie się do LaLiga. Najczęściej w tym kontekście wspominano o Realu Sociedad, jednak ostatecznie do transferu nie doszło.
W niedzielę Dynamo Moskwa przegrało 0:1 derbowy mecz z CSKA. Po meczu członek rządu Dynama Siergiej Stiepaszyn skomentował kwestię przyszłości kilku piłkarzy, m.in. Sebastiana Szymańskiego. - Na razie wszyscy piłkarze z nami zostają - krótko podsumował na łamach stacji RB Sport.
Po inwazji Rosji na Ukrainę sporo mówiło się także o przyszłości zagranicznych piłkarzy, którzy na co dzień reprezentują barwy rosyjskich klubów. Wskutek tego UEFA przedłużyła okres, w którym zawodnicy mogli zmienić drużynę. To samo dotyczyło graczy ukraińskich klubów, niemogących z wiadomych przyczyn odbywać treningów czy rozgrywać meczów.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Jeśli chodzi o polskich zawodników, na pożegnanie z Rosją zdecydował się jedynie Grzegorz Krychowiak. W połowie marca pomocnik reprezentacji Polski odszedł z Krasnodaru do AEK-u Ateny w ramach wypożyczenia do końca obecnego sezonu. Póki co nie wiadomo, jaką podejmie decyzję po zakończeniu rozgrywek, jednak jego powrót do Rosji jest mało prawdopodobny.