Najpierw pojawił się ból mięśni i stawów oraz ogólne osłabienie organizmu. Potem doszły też problemy z nerkami i klatką piersiową. Ze sporym kaszlem Cezary Kucharski udał się do prywatnego szpitala. Szpitala w Hiszpanii, bo akurat przebywał w kraju, w którym kiedyś grał zawodowo w piłkę. Lekarze w Benidormie zatrzymali go i leczyli na zapalenie płuc. Zapalenie rzeczywiście było, tyle że to był jeden ze skutków choroby. Stan zdrowia Cezarego Kucharskiego zamiast się poprawiać, był coraz gorszy, więc z Benidormu przewieziono go do większego specjalistycznego Szpitala Uniwersyteckiego w Elche.
To tam po kolejnych badaniach wydano ostateczną diagnozę: vasculitis, czyli układowe zapalenie naczyń. Przypadłość rzadka i trudna do szybkiego zdiagnozowania, a do tego enigmatyczna. Ani łacińskie określenie, ani też polska nazwa choroby niewiele mówią.
Układowe zapalenie naczyń i miesiąc w śpiączce
Vasculitis to choroba skomplikowana, o której łopatologicznie można napisać, że to grupa chorób autoimmunologicznych charakteryzujących się stanem zapalnym i uszkodzeniem małych naczyń krwionośnych. Choroba sprawia, że źle działa układ odpornościowy człowieka. A ponieważ naczynia krwionośne są w całym ciele, to objawy przypadłości są różne i zależą od narządu lub tkanki, w której dochodzi do uszkodzenia naczyń. Ogólny stan Cezarego Kucharskiego w lutym był bardzo zły, trudno mu było oddychać. 9 lutego lekarze zdecydowali o wprowadzeniu go w stan śpiączki farmakologicznej i podłączeniu do aparatury wspomagającej oddychanie.
Taki stan trwał miesiąc. 8 marca byłego piłkarza wybudzono ze śpiączki i odłączono od aparatury wspomagającej. Kucharski zaczął samodzielnie oddychać. Na oddziale intensywnej terapii spędził jednak w sumie 41 dni. Potem leżał jeszcze na zwykłym oddziale. Szpital mógł opuścić na Wielkanoc, święta spędził z rodziną w domu w Hiszpanii, o czym zresztą poinformował na Twitterze.
"Wreszcie w domu! Nawet krótki czas Wielkanocy spędzony wśród najbliższych to duża dawka energii w dalszej walce. Dziękuje również za mnóstwo wsparcia, ciepłych słów, modlitw, które otrzymałem ja i moja rodzina w trudnym momencie. To nieoceniona siła i energia!" - napisał.
Cezary Kucharski stracił 30 kilogramów, ale jest lepiej. Kilka kroków o własnych siłach
Szczegóły dotyczące walki z chorobą, a obecnie wyzwania dotyczące powrotu do zdrowia, przekazali nam bliscy Kucharskiego, za jego zgodą. Były reprezentant Polski czuje się już lepiej, właśnie dostał też pierwsze pozytywne wyniki badań. Leczenie, czyli obecnie głównie rehabilitacja, będzie trwało jednak miesiącami. Po długim czasie spędzonym w śpiączce pod respiratorem, po utracie 30 kilogramów, do życia trzeba przywracać każdy mięsień jego ciała. To dlatego Kucharski musi ćwiczyć nie tylko mięśnie rąk i nóg, ale też choćby mięśnie oddechowe czy mięśnie twarzy.
To wszystko odbywa się stopniowo, dziennie były piłkarz m.in. Legii Warszawa pozwala sobie i ma siłę na godzinę, najwyżej dwie takiej rehabilitacji. Czas ten będzie przez rehabilitantów delikatnie wydłużany. Jak usłyszeliśmy, jego samopoczucie się poprawia, bo Kucharski widzi efekty wykonywanej pracy, a radość daje mu nawet choćby samodzielne zrobienie kilku kroków, co właśnie też się udało.
Siły i energii dodają mu także słowa otuchy otrzymywane od znajomych, a także od kibiców za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Kucharski w czasie swej kariery piłkarskiej grał w takich klubach jak Sporting Gijon, Iraklis Saloniki, FC Aaurau czy Legia Warszawa. W stolicy sięgnął po dwa mistrzostwa Polski. Na swym koncie ma też 17 występów w reprezentacji Polski, w biało-czerwonej koszulce zdobył trzy bramki. Po zakończeniu kariery Kucharski został menedżerem piłkarskim i do 2018 roku współpracował m.in. z Robertem Lewandowskim.