Nie milkną echa medialnych rewelacji na temat transferu Roberta Lewandowskiego do Barcelony. Hiszpański "Sport" donosi teraz, że w Bayernie Monachium zdają sobie sprawę, że kapitan reprezentacji Polski będzie chciał odejść tego lata i są z tego powodu źli.
Dziennikarze twierdzą, że na ten tydzień zaplanowane jest spotkanie agenta piłkarza z niemieckim klubem, aby spróbować zamknąć temat przedłużenie kontraktu. Lewandowski miał prosić o możliwość pozostania do 2025 roku, ale Bayern oferuje mu umowę na jeden rok.
W Monachium twierdzą ponoć, że odkąd Barcelona wkroczyła do akcji, atmosfera wokół przedłużenia kontraktu z czołowym napastnikiem świata jest gorsza. Z tego powodu władze klubu mają być oburzone na przedstawicieli katalońskiego zespołu. Przekonują, że wykorzystują trudny moment, aby zainteresować Lewandowskiego, a tak naprawdę sami nie mają pewności, czy podpiszą z nim kontrakt. "Rzeczywistość jest taka, że Lewandowski chce opuścić Bayern, by grać w lidze hiszpańskiej i dlatego jest tak twardy w sprawie odnowienia kontraktu" - czytamy w hiszpańskim "Sporcie".
Dziennikarz wspomnianego medium twierdzi, że Bawarczycy znają już chęci najlepszego strzelca Bundesligi i zamierzają zrobić wszystko, aby odnowić z nim umowę. "Niemcy bardzo jasno określają swoje limity pensji i nie zrobią nic szalonego. Jeśli w tym tygodniu nie dojdzie do porozumienia, Barca będzie miała ogromną szansę na przejęcie Polaka, choć kluczem do całej sprawy będzie ostateczna cena transferu. W Barcelonie uważają, że w jego wieku kwota ta nie może przekroczyć 35-40 milionów euro" - napisano w artykule.
Władze Bayernu są ponoć przekonane, że Katalończycy nie będą w stanie spełnić warunków finansowych i że wszystkie ruchy, które wykonali, w zmowie z agentem, miały na celu jedynie podniesienie ceny nowego kontraktu "Lewego" w obecnym klubie.
"W każdym razie zainteresowanie Barcy istnieje, klub jest informowany o parametrach operacji i potrzebna jest gwiazda na Camp Nou. Jeśli Lewandowski zrobi krok, Barca jest gotowa podjąć wysiłek. Wszystko jest bliskie rozstrzygnięcia" - kończy swój artykuł Lluis Miguelsanz.