Marco Paixao zawieszony. Odciął się od brata, chciał uciekać. Upadek "króla Izmiru"

W drugiej lidze tureckiej był "królem Izmiru". Trzy razy z rzędu zgarniał koronę króla strzelców i był największą gwiazdą Altay SK Izmir. To on strzelił zwycięskiego gola w finale play-offów i dał drużynie awans do Super Lig. Teraz Marco Paixao ma problemy: odciął się od brata bliźniaka, chciał uciec z Izmiru, aż w końcu został zawieszony.
Zobacz wideo Były król strzelców ekstraklasy może skończyć karierę. "Jestem pół roku bez grania"

78 goli w 128 meczach. To dorobek Marco Paixao w barwach Altay SK, klubu z ponad czteromilionowej metropolii nad Zatoką Izmirską, częścią Morza Egejskiego. Izmir słynie z imprez, kurortowego lansu, ale jest też ważnym ośrodkiem przemysłowym: z hutą żelaza, rafinerią, zakładami tytoniowymi, włókienniczymi i cementowymi. Ma też drużynę piłkarską w najwyższej lidze. Pytanie, jak długo? Bo Altay na sześć kolejek przed końcem sezonu jest w strefie spadkowej i ma aż dziesięć punktów straty do bezpiecznego miejsca.

Utrzymanie wydaje się więc już mało realne. Nie pomaga dobra forma Mateusza Lisa, byłego bramkarza Wisły Kraków, nie pomaga Marco Paixao, który w drugiej lidze błyszczał, strzelał gola za golem, a kibice umieścili go na oprawie z najważniejszymi piłkarzami klubu. Był królem życia, królem Izmiru, ale wszystko się zmieniło.

Konflikt Paixao ze Stokowcem

Były piłkarz Śląska Wrocław i Lechii Gdańsk zagrał w tym sezonie w 23 meczach Super Lig, ale tylko cztery razy wyszedł na murawę w pierwszym składzie. Strzelił dwa gole, a przecież w poprzednich sezonach trzy razy zgarniał koronę króla strzelców, w każdym trafiając minimum 20 razy do bramki rywala: 29 goli w sezonie 18/19, i po 22 bramki w sezonach 19/20 i 20/21. Takie liczby robią wrażenie, zwłaszcza, że mówimy o piłkarzu u schyłku kariery, który z Polski wyjeżdżał śmiertelnie obrażony, głównie na Piotra Stokowca, ówczesnego trenera Lechii.

- Ludzie z zewnątrz nie widzieli tego, co działo się w szatni. Uważam Piotra Stokowca za wielkiego rasistę! W żadnym klubie, w całym moim życiu, nie miałem takich problemów z trenerem, jak wtedy z nim. Już od samego początku zauważyłem jego postawę, po prostu chciał mnie wyrzucić z drużyny. Wymyślił nawet karę finansową, żeby mnie poniżyć. Dzięki Bogu nie jestem osobą, która pozwala sobą pomiatać. W zespole byli jednak zawodnicy, którzy dali się mu upokorzyć - mówił Paixao w wywiadzie dla FutbolNews.

- Dla mnie jest to tak absurdalne i wyssane z palca, że nawet nie wiem, jak się do tego odnieść. […] Myślę, że w tym przypadku pewne granicy zostały przekroczone, dlatego mocno zastanawiam się nad powzięciem kroków prawnych, bo na pewno tej sprawy tak nie zostawię - odpowiadał Stokowiec w "Przeglądzie Sportowym". A ta wymiana zdań na łamach mediów zniszczyła też relacje pomiędzy Marco i jego bratem bliźniakiem. Flavio do teraz gra w Lechii, a w momencie wzajemnych oskarżeń stanął po stronie Stokowca, a nie brata. - Chyba upadł na głowę, skoro wywlekł takie głupie i nierealne rzeczy - pisał na Facebooku Flavio Paixao. Dziś ze sobą nie rozmawiają.

 - Marco jest pokłócony z bracholem. Zarzeka się, że już gadać nie będą. Opowiadał, że mocno się na nim zawiódł i od tamtej pory nie mają kontaktu - potwierdzał w połowie lutego Mateusz Lis, klubowy kolega Marco, w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".

Marco Paixao zawieszony

Problemy 37-letniego napastnika nawarstwiały się więc już od dłuższego czasu. Do tego stopnia, że w pewnym momencie chciał uciec z Izmiru. W Polsce pojawiły się już nawet informacje, że rozwiązał kontrakt w Turcji i jest wolnym zawodnikiem. Był rozgoryczony, że nie gra, a klub zalega mu pieniądze. Ale gdy te zostały uregulowane, napisał do kibiców.

- Chciałbym podziękować wszystkim fanom za piękne wiadomości. To był jeden z najbardziej stresujących i emocjonalnych dni w moim piłkarskim życiu. Wasze wsparcie pomogło mi podjąć decyzję: chcę grać dalej, zostaję. Wspomnienia i emocje, które przeżyłem w Izmirze, zapierają dech w piersiach. To jest mój dom. Tutaj chcę być szczęśliwy. Jestem bardzo wdzięczny mojej pięknej żonie Melanii, która stała przy mnie w tym trudnym i bardzo emocjonalnym momencie. Zaniemówiłem, gdy zobaczyłem wasze wsparcie. Dziękuję. Ja i moja rodzina jesteśmy bardzo wdzięczni. Altay to nasz dom, Izmir to nasze miasto - pisał na początku roku.

Teraz sytuacja się zmieniła. Marco Paixao został zawieszony przez klub w prawach zawodnika. W oficjalnym komunikacje czytamy, że z powodu "niedostatecznego poziomu", ale żadnych szczegółów Altay nie ujawnia. Pewne jest, że Portugalczyk nie będzie brany pod uwagę przy ustalaniu kadry już do końca sezonu. Podobnie jak obrońca Murat Akca. A, że kontrakt Marco Paixao z tureckim klubem wygasa 30 czerwca 2022 roku, to już śmiało można pisać o upadku króla Izmiru.

Więcej o: