Już się cieszyli z gola, ale sędzia sprawdził, co zrobił bramkarz. Szkolny błąd [WIDEO]

Nieprawdopodobne sceny w meczu rozgrywek pucharowych w Argentynie. Huracan prowadził w 88. minucie 2:1, ale chwilę później sędzia anulował gola i jeszcze podyktował rzut wolny dla rywali. To oni ostatecznie cieszyli się ze zwycięstwa. A wszystko przez kuriozalny błąd bramkarza.

Wprowadzenie VAR-u do piłki nożnej spotkało się zarówno z entuzjazmem, jak i krytyką. Przeciwnicy tego systemu twierdzili, że zabija on emocje. Ktoś jednak mógłby powiedzieć, że jest dokładnie odwrotnie. Dzięki niemu mamy emocje, których nie bylibyśmy w stanie doświadczyć. Za przykład niech posłuży mecz w Copa de la Liga Profesional w Argentynie.

Zobacz wideo

W nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu zespół Huracan podejmował Barracas Central. W pierwszej połowie nie było goli, ale druga część spotkania wynagrodziła kibicom oczekiwanie. W 62. minucie prowadzenie objęli gospodarze za sprawą Franco Cristaldo. Goście wyrównali w 80. minucie za sprawą Nikolasa Ferreyry. A to, co stało się w końcówce, to prawdziwy hit.

Bramkarzowi będzie się to śniło po nocach. Szkolny błąd zabrał jego drużynie gola, a potem choćby remis

W 88. minucie Huracan wyprowadził kontratak. Zakończył się on dośrodkowaniem z lewego skrzydła i strzałem głową w wykonaniu Matiasa Coccaro. Gospodarze szaleli ze szczęścia. Kamera pokazywała cieszących się piłkarzy i kibiców zespołu. Jednak chwilę później sędzia tego spotkania pokazał dobrze znany kibicom gest telewizora. Zaraz potem podszedł do monitora. Co się okazało? Huracan strzelił gola nieprzepisowo, a winnym tego był ich bramkarz, Marcos Diaz. To on rozpoczął kontrę swojego zespołu. Ale okazało się, że w momencie kiedy wyrzucał piłkę z dłoni, te były już poza linią szesnastego metra. W skrócie – Diaz za daleko wyszedł z bramki i zagrał ręką poza polem karnym.

Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl

Decyzja sędziego mogła być jedna. Arbiter anulował gola dla Huracan. Gospodarze łapali się za głowy, ale goście mogli nie tylko odetchnąć, ale i mieć nadzieję na niesamowity obrót sytuacji. Sędzia podyktował rzut wolny dla Barracas niemal z linii 16. metra. "Co to by była za historia, gdyby teraz strzelili" – można by pomyśleć.

W murze stanęła niemal cała drużyna Huracan. Jeden z zawodników tradycyjnie już leżał na ziemi za kolegami, żeby piłka nie przeszła pod nogami podskakujących zawodników. I nic to nie dało. Do piłki podszedł Ivan Tapia. Strzelił źle, ale w murze znalazła się dziura. Piłka odbiła się jeszcze od nogi jednego z zawodników, zmyliła bramkarza i niemożliwe stało się faktem – piłka wpadła do siatki. Teraz to goście szaleli ze szczęścia, a gospodarze nie dowierzali, co właśnie się stało. Była to już 90. minuta meczu. Barracas wygrali 2:1.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.