Do FIFA wpłynęły dwie kandydatury i wiele na to wskazuje, że to właśnie między nimi rozstrzygną się losy organizacji mundialu za osiem lat. O ile mistrzostwa świata za cztery lata po raz pierwszy w historii zostaną rozegrane w trzech krajach, to w 2030 roku aż cztery państwa mogą gościć najlepsze reprezentacje świata.
Jak podaje hiszpański dziennik "Marca" Argentyna, Chile, Peru i Urugwaj zgłosiły wspólną kandydaturę o organizację mistrzostw świata w 2030 roku. Po mistrzostwach w Katarze - czyli na kontynencie azjatyckim oraz w Kanadzie, USA i Meksyku - czyli w Ameryce Północnej, turniej tym razem miały zawędrować na południowoamerykański kontynent. Byłby to powrót mistrzostw świata to do Ameryki Południowej pod 16 latach. Przypomnijmy, że w 2014 roku gospodarzem mundialu była Brazylia.
Warto także podkreślić, iż swego czasu mówiło się o rozegraniu MŚ 2030 aż w pięciu krajach. Poważnym kandydatem do organizacji imprezy była Wielka Brytania. Chęć do udziału w tym projekcie wyraziły już Anglia, Szkocja, Walia i Irlandia Północna. "The Sun" informował jednak, że do tego przedsięwzięcia planowano zaproszona także Irlandia. Ostatecznie Brytyjczycy postanowili się skupić na wyścigu o organizację Euro 2028, gdzie ich konkurentami są Rosja oraz Turcja.
Południowoamerykańska kandydatura będzie miała również bardzo poważną konkurencję. Nie od dziś wiadomo, że FIFA stara się sprawiedliwie żonglować gospodarzami pod względem geograficznym. W związku z tym, że zaraz po mundialu w Brazylii mundial organizowała Rosja, także Europa może być poważnie brana pod uwagę, tym bardziej że o chęć przyjęcia u siebie najlepszych reprezentacji świata wyrażają dwa kraje z wielkimi piłkarskimi tradycjami.
Mowa o Hiszpanii i Portugalii. "Marca" donosi, że turniej na Półwyspie Iberyjskim byłby przede wszystkim korzystniejszy dla FIFA pod względem finansowym i mógłby liczyć na duże wsparcie ze strony innych federacji europejskich. Decyzję o wyborze gospodarza MŚ 2030 poznamy dopiero jednak na początku 2024 roku.