Dogrywki potrzebowali Szwedzi, by pokonać Czechów 1:0 i awansować do finału baraży o awans na mistrzostwa świata. Chociaż gospodarze byli faworytem spotkania, to podstawowym czasie gry nie potrafili pokonać Tomasa Vaclika i sami mieli trochę szczęścia. Tak jak w 12. minucie, kiedy po długiej analizie VAR sędziowie nie uznali goli Jana Kuchty.
Szwedzi nie zachwycili grą, co na pewno nie napawa ich optymizmem przed wtorkowym meczem z Polską w Chorzowie. Właśnie o to selekcjoner kadry - Janne Andersson - starł się z jednym z dziennikarzy na pomeczowej konferencji prasowej.
- Myślisz, że zagraliśmy dziś źle? - pytaniem na pytanie odpowiedział Andersson zaczepiony o słabszą postawę jego zespołu. I dodał: - Zapytałem, bo twoje pytanie zawierało i ocenę, i zarzuty. Czy to, co pokazaliśmy przeciwko Czechom wystarczy na Polskę? Nie wiem, bo z Polakami zagramy kompletnie inaczej! Jak przy okazji niemal każdego meczu coś można było zrobić inaczej - burzył się Andersson.
- Janne jest osobą wybuchową i nie mam z tym problemu. Na konferencji prasowej można jednak być trochę bardziej profesjonalnym. Oczywiście to zdarzyło się zaraz po meczu i w grę wchodziło wiele emocji. Nie biorę tego do siebie. Może dotknąłem jakiegoś drażliwego tematu - w rozmowie ze "Sport Bladet" zastanawiał się zamieszany w sprzeczkę dziennikarz - Johan Kucukaslan.
Nie był on odosobniony w swoim niezadowoleniu z gry reprezentacji Szwecji. "Reprezentacji Janne Anderssona rzadko kiedy tak trudno było zaufać, jak w ciągu ostatnich sześciu miesięcy" - oceniała po meczu dziennikarka "Expressen" Therese Stromberg. "Co z tego, że nasza reprezentacja ma do dyspozycji największe młode piłkarskie talenty w Europie, skoro pierwszy dobry strzał na bramkę Czechów oddała dopiero po 75 minutach?" - pytała retorycznie dziennikarka.
Dzięki wygranej Szwedzi awansowali do finału baraży o awans na mistrzostwa świata. W nim zagrają z Polakami. Mecz we wtorek o 20:45.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!