Sobotnie mecze przyniosły serię trafień Polaków za oceanem. Do bramek rywali w MLS trafiło czterech biało-czerwonych. Jednak nie w każdym przypadku gole przyczyniły się do końcowego sukcesu drużyny.
Tak było chociażby w przypadku meczu FC Dallas z Portland Timbers. Tu góra była ta pierwsza ekipa, bo pokonała przyjezdnych aż 4:1. W barwach Portland gra Jarosław Niezgoda i to właśnie on strzelił honorową bramkę dla gospodarzy przy stanie 3:0. Polak został zauważony przez kolegę w obrębie pola karnego rywala, przyjął piłkę i uderzył. Bramkarz nie miał żadnych szans. To pierwszy gol Niezgody w tym sezonie MLS.
Sporo radości kibicom Charlotte przyniósł Karol Świderski, który strzelał pierwszy raz w rozpoczętym sezonie. Polak trafiał do bramki New England Revolution aż dwukrotnie. Najpierw - już w szóstej minucie - otrzymał świetne podanie od kolegi i oddał strzał zza pola karnego. Piękny gol i radość kibiców. Wszystko wskazuje na to, że 25-latek wyleciał jako "Świderski", a wróci kiedyś do kraju jako "Swigoalski", bo tak na oficjalnym profilu nazwał go klub. Charlotte FC ostatecznie wygrał na Revolution 3:1.
Niemal identyczna sytuacja z udziałem innego polskiego piłkarza wydarzyła się z meczu Chicago Fire ze Sportingiem Kansas City. W tym przypadku Kacper Przybyłku ustrzelił dublet. Najpierw dokonał tego w 30. minucie, otwierając wynik spotkania, a potem w 82. minucie, ostatecznie ustalając rezultat na 3:1 dla gospodarzy. Dla 28-letniego napastnika, który rozegrał całe spotkanie, były to pierwsze ligowe trafienia w tym sezonie.
Dariusz Formella przed tygodniem debiutował w barwach Oakland Roots SC, a w sobotę strzelił już pierwszego gola. Polak trafił do bramki przeciwników, ale była to jedyna bramka jego ekipy w tym meczu. W starciu z Memphis 901 FC Oakland ulegli 1:2.