- Urodziłem się w Rosji. Ale z 37 lat mojego życia aż 24 spędziłem w Ukrainie. Tu urodziły się moje dzieci, sam też jestem już Ukraińcem. Nie zamierzam teraz stać z boku i patrzeć na to wszystko, co się tutaj dzieje - mówi Ołeksandr Alijew w rozmowie ze sport.ua.
Alijew to były piłkarz Dynama Kijów i 28-krotny reprezentant Ukrainy. Karierę zakończył rok temu i został w Kijowie. Nie wrócił do Rosji, gdzie wciąż mieszkają jego rodzice. - Na początku jeszcze z nimi rozmawiałem, ale teraz już przestaliśmy. Oni mi nie wierzą. Nawet w to, że do mnie strzelali, że byłem pod kulami. Oglądają telewizję w Rosji i widzą wszystko zupełnie inaczej. Że mamy tu faszystów, nazistów i grabieże - mówi Alijew.
- Tak, mamy grabieże, w Kijowie i staramy się z tym walczyć. Powiedziałem moim rodzicom, co widzę tutaj na co dzień, a oni nadal mi w to nie wierzą. I to jest najsmutniejsze. Ale nie mam już zamiaru nikomu nic udowadniać. Chcę, aby moje dzieci żyły tutaj w pokoju. Zamiast łez w ich oczach chcę widzieć uśmiech i radość - dodaje Alijew.
Dzieci Alijewa już wyjechały z Kijowa, ale on został i wstąpił do obrony terytorialnej. - Chwyciłem za karabin, śpię około czterech godzin dziennie i tak wygląda moja rzeczywistość. To było straszne, kiedy moje dzieci płakały i mówiły do mnie: "Tato, boimy się". Mnie już bardzo bolało oglądanie tego, co działo się wcześniej w Donbasie. Ale teraz widziałam to wszystko na własne oczy, moje dzieci też to widziały. Oczywiście wojna w Donbasie też była straszna, ale teraz toczy się już w całym kraju. Dlatego moim zadaniem było wysłanie dzieci w bezpieczne miejsce, a teraz jest walka o obronę Ukrainy - kończy Alijew.
Rosyjska propaganda wojnę w Ukrainie przedstawia kłamliwie. Sam Władimir Putin nawet nie nazywa tego wojną, a operacją specjalną. Nie potrafiąc zwyciężyć na froncie, próbuje pokonać Ukrainę przynajmniej we własnej telewizji, gdzie ze wszystkich sił wmawia ludziom, że w Ukrainie są jacyś naziści. Ale to nie jest nic nowego, bo o wykastrowaniu niezależnych mediów czy zdławieniu politycznych przeciwników od lat pisze m.in. Garri Kasparow - były wybitny rosyjski szachista, który już dawno przewidział ruchy Putina.
Kasparow problemów w funkcjonowaniu państwa doszukuje się też w samym społeczeństwie. W tym, że wiele osób naprawdę wierzy w reżimową historię serwowaną obywatelom przez jedyną słuszną władzę. - Jest też duża grupa ludzi, która udaje, że wierzy władzy ze strachu. A następnie są tacy, którzy mogą wierzyć lub nie, ale ich ambicja i nastawienie na przetrwanie, a zwłaszcza dobre prosperowanie, pcha ich do tego, by demonstrować wiarę w fałszywe narracje - tłumaczył Kasparow w zeszłym roku w eseju z cyklu "Wielkie pomysły" na łamach "New York Timesa", gdzie pisarze odpowiadali na jedno zasadnicze pytanie: "W co tak naprawdę wierzymy?".